Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

wśród całej zgrai ludzi, stanowiły przerywnik, jakąś poczciwość, której nigdy nie mogłem się
oprzeć.


Ludzie, których poznałem podczas studiów stanowili dla mnie nowy horyzont. Wszyscy
znaleźliśmy się tam z podobnych powodów, co malowało nową i nieznaną dotąd płaszczyznę.
Szkołą dla dorosłych albo coś więcej. Element spajający, element wyszukany z odmętów codzien-
ności. Uniwersytet, sama jego impresja zdawała się formalnością jak w przypadku lektury, ale także
wyobrażeniem, które nosiło znamiona marzeń lub inspiracji.


Wszyscy moi koledzy i koleżanki byli osobami niezależnymi, ale łączyły nas te same zainte-
resowania i oprócz wymiany notatek, zdań, opinii i poglądów łączyły nas relacje towarzyskie, nieco
bardziej obiektywne i zdystansowane. Mówiliśmy językiem zainteresowań, nie uczuć czy doznań.
Coś nas kształtowało i była to wiedza, ale również społeczność, w której tkwiliśmy z sukcesem.


Najpiękniejszymi perłami okazywali się ludzie tworzący to środowisko. Ludzie, którzy całe
życie poświęcili nauce i nie widzieli świata poza książkami, lokując to magiczne coś właśnie tam.
Wybrali taką drogę nieco nudną, a zarazem niezbędną. Miejsce, w którym spotykali się od wielu lat,
wciąż to samo i najbliższe duszom naukowców, których łączy pokrewieństwo zainteresowań
i uwielbienie mądrości.


Myślałem o środowisku akademickim, jak o miejscu, w którym zatrzymywał się czas. Tkwi-
ło tam coś więcej, niż codzienność opasła w lektury. Było to miejsce, które powodowało we mnie
poczucie przynależności, a zarazem możliwości, kultury, również osobistej oraz wolności. Pragną-
łem znaczenia naddanego, które tam odnajdowałem podczas długich godzin wykładów. I byli tam
ludzie, którzy rozmowę przy kawie zamieniali na coś więcej, na stan głębszy, który powodował to
coś, co sprawia, że świat zdaje się piękniejszy.


Impresja świata akademickiego powinna zatem opływać we wszystkie jej znaki rozpozna-
walne, każdy szczegół i ogół, wszystko to, co rozpala płomień, który powoduje dążenie do wiedzy,
nauki, samokształcenia, a każde z tych pojęć ma różne oblicza. Sam wybrałem naukę humanistycz-
ną, która jednak powoduje inne skojarzenia, niż nauki ścisłe. Jedna na przełomie wieków okazywa-
ła się nieco bardziej poszkodowaną i przechodzi kryzys.


Nauki humanistyczne być może odpowiadają wymaganiom stawianym przez ścisła współ-
czesność, która ponad wszystko wielbi technikę. I wypadałoby, aby humanistyka znalazła w tym
swoje miejsce. Dlaczego jest tak, że dziedziny humanistyczne ulegają przedawnionemu czarowi,
który lokuje je na oddalonym fotelu dociekań, prognoz i przewidywań, które dotyczą ich samych.
Moim zdaniem filozofa humanistyka powinna wyjść ze swego dobrze strzeżonego domostwa i do-

Free download pdf