Słowa, które rzucają cień

(MateuszZeniuk) #1

Być może szukałem odbicia. Ktoś podnosił słuchawkę, próbując wmówić mi, że to nie tak,
że to tylko słowa, że ktoś to na pewno czyta, przecież to tyko taka chwila, ona przeminie, ty masz
słowa, na pewno ktoś to czyta, na pewno ktoś jest zainteresowany. I te słowa pojawiały się po raz
kolejny i od nowa. Trwałem w skrytym cieniu, który powodował perspektywę trzecią. A ja mogłem
jedynie obserwować.
Tego rodzaju uczucia pozwalały mi obserwować samego siebie i otoczenie pustych cieni.
Przyjemność płynęła powolnym tokiem, jakby czekając na wyłowienie z odmętów. Z lekka zaczy-
nałem pojmować, skąd biorą się słowa, które wzbierały we mnie najmocniej. Były to nieugaszone
pragnienia. Ale coś za coś. Im więcej słów napływało, tym zapadałem głębiej w cień. Nie spodzie-
wałem się zarazem trudności, a te pojawiały się, kiedy słowa stykały się z rzeczywistością. Okazy-
wały się zbyt niezwykłe, co powodowało ich jeszcze dalsze głębie, które nie były dostępne dla
światła codzienności, dla której jednak musiałem znaleźć określone miejsce. Stałem się własnym
zakładnikiem i choć nie chciałem nigdy nieistnienia, pojawiło się mimowolnie. Okazało się inaczej.
Czułem, że skryty cień bierze nade mną górę. I nie chciałem zarazem zmian. To była cena oddale-
nia, o której miałem się dopiero przekonać. I nie chciałem więcej, niż mogłem unieść, ale nie za-
uważyłem granicy, którą powoli zacząłem przekraczać. Czułem się dobrze, choć czegoś mi brako-
wało.

Free download pdf