Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Kończyłsięzachódsłońca.Riekowazdążyłajużzażyćsporą
dawkę estetyki, którą udokumentowała. Chciała potem
wywołaćzrobione zdjęciai umieścić jew dzienniku, który
zresztąrównieżzabrałazesobądoMatczynejDrogi.
Nie wpadłabym na to – pisała – żeby tworzyć donice do
kwiatów z puszek pometanolu! Podpatrzyłam tenpatentna
jednej z białoruskich stacji i nie powiem, chciałabym mieć
takieozdobywswoimprzyszłymdomu...Ponoćmamdziwne
poczucieestetyki,alechociażnieudaję, żecokolwiekmisię
podoba, gdyw rzeczywistości takniejesti nieukrywam, że
cośmi siępodobanawet, gdyobiektywniejesttouznaneza
brzydkie.
Terazniecoopociągowychakcjach.
Prawdęmówiąc... nawetniewiem, jakmanaimięPolak, z
którym dzielimy nasz czteroosobowy przedział. Spytam go
potem, jak będę pamiętała, jak się obudzi. Tyle o nim
wiadomo, że jest studentem fizyki i mieszka w Warszawie.
Ma na oko dwadzieścia jedenlat, może minimalnie więcej.
Fakt ten, wydaje mi się, łączy nas, choć równocześnie
pobudza mnie dorefleksji o pójściuna politechnikę, czy to
dobry pomysł, by tam pójść. Ten człowiek dzieli ze mną
podejście do edukacji (on również uczy się nieźle, nie
wkładając w to zbyt wiele wysiłku, tak, jak ja, ale W
HISTORIĘ IJĘZYK POLSKI), aleskupiasięnakompletnie
innych problemach. Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że
umysły ścisłe, takie prawdziwe, nie takie, jak ja – fizycy,
matematycy, astronomowie, zwykli studenci, automatycznie
kojarzą mi się z bogami liczb, sił czy galaktyki i mają
specjalne miejsce w moim sercu. Ba, nie chodzi tylko o
studentów, to skojarzenie powstało w mojej głowie już w
podstawówce,gdyzbokuprzyglądałam sięwygrywającemu
wszelkie możliwekonkursyJanowi. Jakbynie spojrzeć, mój
pociągowyznajomyjestdoniegowpewnymsensiepodobny,
nawetzwyglądu!Torównieżniegrzeszącywzrostem brunet
wyrażający swoje myśli w dobrze zaplanowany,
kontrolowany sposób. I jest taki kulturalny! Nie powiem,
mój stosunek do Janka to temat – rzeka. Nie widziałam go

Free download pdf