Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Teraz parę słów o gospodarzach. W tym momencie
przebywają na nabożeństwie w cerkwi, niby to taka
niepozorna, rosyjska rodzina o modelu 2 + 1. Choć nie
ukrywam,każdyIzgoratovzosobnaintrygujemnie.
Wczoraj późnym wieczorem drzwi otworzyła mi żona i
matka,ElizawietaLjubow,którazdecydowanieniezasłużyła
naswojedrugieimię.Niebyłotegoczućposamymjejgłosie,
bo kiedy to rozmawiałam z nią przez telefon, rezerwując
sobie pokój, jej głos naprawdę był miły. Moją uwagę
najpierw przykuły jej oczy o jasnych tęczówkach,
maksymalnie skurczonych źrenicach i pomarszczonych
powiekach z zalegającym na nich niedomytym makijażem.
Onemiały w sobiecoś taknieprzyjemnego, żepomyślałam,
żeniechcęmiećtakichoczu,jakbędęwjejwieku. Jakbędę
kobietą dojrzałą. Już na świat wolałabym w wieku
czterdziestulatspoglądaćnaświattak, jakteraz, mająclat
osiemnaście.Nietak,jakona.
Izwróciłam uniejuwagęnie nadługi, czarnywarkocz,nie
na prostą, acz wyglądającą na drogą sukienkę, lecz na
rajstopy. Znaczy się, nie stałoby się tak, gdyby nie jej
zachowanie. Tuż po powitaniu mnie, jeszcze w progu,
jęknęła, że znów się podarły. Rzeczywiście, poszło jej na
kolaniedużeoko.Apotemwestchnęłaimachnęłanatoręką.
Dziś rano widziałam ją w tych samych rajstopach. W tym
miejscu muszę podkreślić, że Elizawieta naprawdę nie
należydoosóbbiednych. Onazwyczajnie nieprzejmujesię
tym, co wpędziłoby we frustrację inne kobiety, które we
własnymdomu„nienosząspodni”.
Teraz trochę (choć niewiele) o mężu i ojcu – Agafonie
Izgoratov. Minęliśmy się w drzwiach, przywitaliśmy się ze
sobą, niby toniewiele, choć zdążyłam się mu przyjrzeć. To
masywny dryblas. Ścięty na krótko brunet ubrany w moro,
lustrujący mnie... paradoksalnie ciepło. A na plecach, na
paskuzprawdziwejskóry,broń.
Noi jestjeszczeon –LewijIzgoratov. Jaknaniego patrzę,
łatwiej stwierdzić mi, że jest po prostu DZIECKIEM
ElizawietyiAgafona.OkreślenieSYNjakośminiewspółgra

Free download pdf