Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

żepandomu, Agafon, to potomekPolonii. No, niepowiem,
zaskoczyłomnieto.
Zostawiwszy tobołki w pokoju, poszłam z Aureliuszem
uregulować formalności. Mam lekkie obawy, że zrobiliśmy
to byle jak, tacy byliśmy zmęczeni, w mojej głowie język
rosyjski zlewałsięw miękką masę, zapewne Aureliusz miał
podobny problem, bo wiele rzeczy przeżywamy w podobny
sposób,nawetzmęczenie.
Zasnęliśmy niczym susły, jak zorientowaliśmy się rano – w
przepoconychubraniach. Wtych,któreubraliśmyjeszczew
Polsce,cóż,żyjemyterazcholernieoszczędnie,kosztytniemy
nawetpodkątemnaszejhigieny...
Byłam już na dole. Na stole w kuchni zastałam ładne
kanapeczki z pomidorem, jajkiem, majonezem i
szczypiorkiem,aobokleżałakartkazinformacją,żerodzina
Izgoratov poszła do cerkwi. Zważywszy na małą porcję,
przeznaczoną tylko dla naszej trójki, prawdopodobnie
jesteśmyterazichjedynymigośćmi.Możetosprawi,żebędą
mieli czas pomóc miw kwestii archiwów; dokąd i dokogo
sięudać.Spytamichniezwłocznie,jaktylkowrócązcerkwi.
Nie chcę tracić czasu na lenienie się – cóż za
meilensteinowskiepodejście!

Free download pdf