Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

przekleństwami,którychnieużywałanacodzień,nazywała
gogrubiańskim bucem. Zasłużył na to, siedzącbezpiecznie
wswympokoju,niewiedzącilenerwówAmelijękosztował
kontaktznim.Byłaprzekonana,żezasłużyłnawszystko,co
najgorsze. Żałowała życzeń napisanych na opakowaniu
czekolady. Mężczyzna jawił się jej jako nadczłowiek, do
któregoniemożnaw żadensposóbdotrzeć, jakkolwiekdoń
przemówić; nadczłowiek-obraz. Nawet na wizyty u
refundowanychlekarzyspecjalistów czekasiękrócej, niżna
odbyciedialoguztymczłowiekiem.
Uspokajała się stopniowo i powoli w drodze na pociąg do
ZłotejWektorowej.Zanoszącsięcorazmniejszympłaczem,
dochodziładokluczowegodlazaistniałejsytuacjiwniosku.
Otóż pan Jan Kowalski-Meilenstein po raz kolejny
pozostawiłjązzakończeniem,któreniebyłozerojedynkowe,
zupełnie jak w dobrej powieści. Otwarte zakończenie
dawało nadzieję na kontynuację fabuły. Zważywszy na to,
że to już któryś raz z rzędu odrzucił jej uczucia
niewystarczająco ostatecznie, niczym w przedziałach
liczbowychzostawiasięzaokrąglonenawiasy,cyklpowieści
łączącej ich losy zawierał dużą ilość otwartych zakończeń,
dzięki czemu poszerzał się. Rozmowa o uczuciach, której
AmelijaDaszaRiekowaprzypisywałamagicznąwłaściwość
ukrócenia jej cierpień, zakończyłaby ostatnią powieść ze
zbioru. Pozwoliłabynatworzenienowejhistoriiwrazzinną
osobą.
Lubowo i Złotą Wektorową dzieliło kilkanaście
kilometrów, czyli około dziesięć minut jazdy pociągiem.
Ten rubasznie krótkiczas wystarczył, by Amelija spojrzała
nasprawę zbardziej optymistycznej iuspokajającej strony.
Skoro już postać Jana Kowalskiego-Meilensteina była dlań
takniewytłumaczalnieważna,skorojużtakjągloryfikowała
i skoro tak często była genezą i meritum jej przemyśleń,
może warto byłoby wziąć sobie do serca to, co napisał w
swejprzedostatniejwiadomości?
Tak,jakonażyczyłamuwszystkiegodobrego,takonżyczył
jej tegosamego. Amelija odnajdowałatobardziejjakojego

Free download pdf