Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

skromnymdomuprzycerkwi. O iledomektenjestskromny,
to otacza go przepiękny, fikuśny wręcz płot. Metalowy i
błyszczący, co w tych stronach jest rzadkością. Nawet to,
gdzie obecnie przebywam, otoczono płotem drewnianym.
Początkowo nie miałam pojęcia, dlaczego Agafon
wspomniał o tym szczególe, ale teraz już chyba wszystko
wiem...Ztego,comiopowiedziałwynika,żeNikolajtojakiś
sarmata! On nawet starego Izgoratova nie traktuje zbyt
poważnie, choć powodów do tego raczej nie ma, w końcu
pracujeuczciwie, nawetnatejemeryturze,jestposiadaczem
imponującego majątku i wszędzie ma kontakty, wtyki. On,
Nikolaj, wpewnymsensie, macośzmojejukochanejciotki,
takmisięnachwilęobecnąwydaje.Tak,jakonamyślitylko
o pieniądzach, ale jego dziwaczne, fanatyczne żądze,
odbijają się na byle aspekcie życia rodziny, o którą się
troszczy.
„Troszczy”.
Podobno odmówił swoim własnym dzieciom (!!!) kupna
lodów, boprzecież za parę minut nie będąjużpamiętały o
tym, że jejadły. Albo, gdy wracałyze szkołyo dość późnej
godzinie,kazał im sięnierozbierać,byodrobiłylekcjeprzy
świetle latarni ulicznych! I to zszokowało mnie – taką
znieczulicę! Ja nie mogę, to musi być taki cholerny burak.
Możeigorszyodtegodziadkazpociągu?
Agafon podkreślił, że jego, jako liberała, na ogół dziwi
niewiele rzeczy. A donich wliczają się dziwactwa Nikolaja
właśnie.
WAŻNE JEST TO, ŻE NAZWAŁ SIEBIE „PRYWATNYM
LIBERAŁEM”. A SŁOWO TO, JAKBY UMOCNIŁO WIĘŹ
MIĘDZY NAMI. SZKODA TYLKO, ŻE PO PARU
CHWILACHWYSZEDŁNAKOMPLETNEGOHIPOKRYTĘ,
ZAPRZECZAJĄCSOBIESAMEMU.
Gdy ja próbowałam jakoś przetrawić zepsuty charakter
batiuszki, on postanowił rozprostować kości i podszedł do
okna.Zanim toczyłasiętotalnieinnarzeczywistość.Wjego
szarym gabineciebyłotak ponuro–chybaprzezteciężkie,
drewnianemebleprzepełnioneksiążkamiizwierzęcetrofea,

Free download pdf