Pamiętam,żechciałamjużpowolizbieraćsiędowyjścia,już
mu dziękować (tak dla zasady), ale on potoczył rozmowę
dalej.Gadałmiosposobach,jakmogłabymjakoś„podejść”
Nikolaja, lecz ja autentycznie nie mogłam się skupić. I nie
chodzi mi o moje zaburzenia, i nie chodzi mi o zwyczajną
dekoncentrację. To bardziej sprawa serca, a nie rozumu i
ciała,jakkolwiekpłytkotoniezabrzmi.Rozdarłosięnadwie
części.
_- Pierwszej zależało na dokopaniu się do archiwów
cerkiewnych. Zależało jej na celu, na chwale i godności.
Miłowała przeszłość swojej rodziny, po której poznanie
przyjechała z samej Polski. Dlatego próbowała słuchać
wywodu człowieka, który postanowił pomóc jej z własnej,
nieprzymuszonejwoli.
- Druga natomiast, była razem z małym Lewijem i
zastanawiała się nad tym, dlaczego trafił on akurat na
takiego ojca. Tyle ich dzieli. Całe ich światy. Malowanie
doniczek dla wyhodowanych samodzielnie roślinek i
myślistwo z przeciwnym mu łowiectwem. To takie skrajnie
różne przecież. A Agafon być może spierasięz Elizawietą,
czytakipotomekjestprzekleństwemczybłogosławieństwem.
Nie powiem, nawet ja – JAKAŚ Amelija Dasza Riekowa,
dostrzegam w nim ogromny potencjał, nawetmimotego, że
kompletnie nie znam się na tych wszystkich roślinkach,
zielnikachitakdalej.
AleSergiuszsięzna.
Kurcze...SergiusziLewijkontraświat.
Osiemlatmuzostałodoosiągnięciapełnoletniości.Narazie
zależny jest od rodziców. A ojca to on mawpływowego, w
końcu jest jednym z najbardziej zamożnych mieszkańców
Matczynej Drogi. Lokalniejest wręczosobą publiczną! Nie
wątpię w to, że większość „tutejszych” choćby kojarzy
Lewija. Wątpię jedynie w to, że poznali się na jego
potencjale. Nocobyto było,gdybytaksięchwalićSYNEM
malującym jakieś BABSKIE duperele?! W jego sytuacji
dostrzegam pewną analogię wobec sytuacji Sergiusza –_