Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

młodszą wersję całokształt i ogrom doświadczeń, których
wczesną genezą będzie posiedzenie w salce parafialnej,
mała odwróciłaby się na pięcie i z tępym bólem w sercu
poszładodomu.Zasnęłaby, asenoJanieumiejscowionyw
jakimś beznadziejnym uniwersum, spowodowałby u niej
rozpacz trwającą maksymalnie kwadrans... jednak
pozostałbytylkozłymsnem.
Lubowska salka parafialna znajdowała się w odległości
około trzydziestu metrów od neogotyckiej świątyni
oszpeconej pomalowanymi na żółto murami. Na ubogiej
glebiejejpodwórkarosłysukulenty,anametalowympłocie
odzeszłejwiosnywisiałwyblakły, prochrześcijańskiplakat.
Sambudynekodzewnątrzzdawałsiębyćlilipucim, leczod
środkazadziwiałsufitem wysokim niczym w kamienicy, w
której mieszkała wtenczas Amelija. Tak, jak Pan sobie
zażyczył, salka była uboga; niemalże świeciła pustką.
Oprócz długiego stołu i kilkunastu krzeseł, znajdował się
tam nieużywanykominekzezwęglonymi resztkamidrewna
oraz pojedyncze ikony świętych na pobielonych wapnem
ścianach. Ksiądz czekał na dziewczynkę, choć zjawiła się
punktualnie. Omówił podział obowiązków ze starszymi
lektorami-gimnazjalistami oraz jej rówieśnikiem z
równoległej klasy – Aureliuszem Nejnadelem, po czym
poświęcił uwagę małej, długowłosej brunetce z rozbitym
kolanemświecącymspodluźnychspodenek.
Podsunął jej pod nos kartkę z fragmentem Listu do
Koryntian
. Przeczytała pierwszy akapit w sposób
opanowany,leczpełendziecięcegoentuzjazmu( Będęczytać
Biblięprzedsetką ludzi!!!
)W półsłowa przerwał jej trzask
ciężkich wrót. Ot, jakiś chłopak z 4 klasy, chyba
dziesięciolatek,bodajżeimieniemJanek,wpadłnaspotkanie
spóźnionyiusiadłwkącie.Dostałkartkęodksiędza.Wtedy
Amelija mogła kontynuować głośne czytanie. Kiedy
skończyła,duchownyzłagodnymuśmiechemrzekł:



  • Janku,twojakolej.
    Tembr głosu młodego Kowalskiego-Meilensteina wywołał
    w jej wnętrzu bardzo dziwne uczucie. Coś, jakby impulsy

Free download pdf