zagmatwane,żenawetmojerefleksjenatematwidokutopoli
za oknem domu Meilensteinów były prostsze to
uzewnętrznienia. A podczas wpatrywania się w portret
trumienny batiuszki Riekowego, o którego istnieniu pojęcia
nie miałam, zatkano mi myśli. Tłoczyły mi się w głowie,
odbijały od ścianek czaszki, która się przegrzewała.
Gapiłam się na piwne oczy tak bardzo podobne do moich,
alebezzeza, łaziłponichjakiśpająk.Ustateżmoje. Włosy
siwecoprawda, jednakże... no, widać było, żetoRiekowy.
O,jednosłowoprzychodziminamyśl–duma.Ijuż,już,gdy
moja dłoń zaczęła sunąć po trumnie, brudząc się
niemiłosiernie i zbierając pajęczynę, zawołał mnie Agafon,
uprzednio zostawiając swoją strzelbę przy wejściu do
lochów.Korytarzyknaprawoprowadziłdoczegośnakształt
piwnicy,alegdytamposzliśmy,pomieszczenietookazałosię
o wiele, wiele mniejsze, niż się nam z początku wydawało.
Dziwne,żetamdałosięnawetzapalićświatełko.
A TAM... REGAŁ. DREWNIANY REGAŁ, A NA TYM
REGALE TECZKI. TECZKA NA TECZCE. A W TYCH
TECZKACH POŻÓŁKŁE PAPIERY. CAŁE STOSY
POŻÓŁKŁYCH PAPIERÓW, NA KTÓRYCH SPISANE
ZOSTAŁY DZIEJE MATCZYNEJ DROGI, OTOCZONE
DZIWNYM BRUDEM PRZYPOMINAJĄCYM ZIEMIĘ.
NIESTARANNE CYRYLICOWE PISMO, WYBLAKŁY
ATRAMENT.
„ISTHISTHEREALLIFE?
ISTHISJUSTAFANTASY?”^9
W ruch poszedł wór do ziemniaków, wytrzepałam z niego
paprochy i prędko, acz ostrożnie, zaczęłam przekładać do
(^9) Fragmentutworu BohemianRhapsody autorstwazespołuQueen. Czytoprawdziweżycie?/
Czytozwyczajnafantazja?