Może zmieniłabynarracjęi zaczęła gadaćmi otroskliwych
ciotkach, otym, że interesują się swymi pisklętami, choćto
są już całkiem dorosłe pisklęta. To brzmi jak tekst, który
mogłaby powiedzieć Lewijowi, zachowującemu się jakże
nieposłusznie.
Czemucośmimówi,żeAntoninawiedziałaowszystkim?
A nie przyznała się do prawdy, bo muzeum straciłoby na
autentyczności,aona–straciłabyjedyneźródłodochodu?
Chociaż... czy to trafne założenie? Nawet, jeśli fałszywa
Riekowa prowadziłabymuzeum historii rodzinyRiekowych,
czy tobyłbydobry powód przez który ludzie przestaliby do
niegoprzybywać?
Amożetoniezmieniłobyliteralnienic.
Kogotaknaprawdęobchodzi,ktoprowadzitomuzeum?Kto
wnikawtakiefakty?Czytrzebanależećdorodzinyzmarłego
malarza,byotworzyćgalerięzjegodziełami?Nonie.
A jedyną osobą, jakiej byłoby źle z tym, że to w rękach
fałszywych Riekowych jest muzeum, byłabym ja. Antonina
jestjakajest.RadzioniejestnawetRiekowym...Mamabyła
Riekową, alecozrobię,jaknicniezrobię,skoroodprzeszło
rokuleżywgrobie.
Nie wiem, co zrobićz tym fantem po powrocie do Polski. I
co, i miałabym zgrywać strażnika godności, ogłosić, że
jesteśmypodróbkamiizrobićwszystko,byzamknąćmuzeum,
byodciąćAntoninęodpieniędzyiwyjśćnacudzychoczach
nawyrodnąsiostrzenicę?
Nawet wyjście w cudzych oczach na wyrodną siostrzenicę
byłoby bardziej godne niż udawanie, że nic się nie stało,
wtedy, kiedyś, kiedy ojciec syna i syn ojca wieszał niecałe
stulecietemu.
Ale te wszystkie refleksje naszły mnie tutaj, w
piwnicy... To była szybka akcja. Chowając się po kątach