- Masz...pająkawewłosach–wydukała.
Wstał gwałtownie, niemal nie przewracając półki z co
najmniejsetkąsłoików.
- Cicho!–syknęła.–Chciałamcigozdmuchnąć.
- Todalej!!!
Rozejrzała się gorączkowo popomieszczeniu i sięgnęła po
walającą się pod nogami plastikową reklamówkę. Za jej
pośrednictwem wyjęła stworzenie z jego włosów i
wypuściłaprzezszparępoddrzwiami.
- Noniemów,żeboiszsiępająków–zdziwiłasię.
- Wcalea wcale. – odpowiedział ironicznie. Uchylił drzwi
ostrożnie, uważając, by nie zaskrzypiały. Zdeptał
patyczkowatestworzenieiwróciłnamaterac.
DotknąłramieniaAmeliji.
- Idziemyspać?
- Wcześniejniemogłam.Chybamuszęiśćdołazienki.
- Którajestgodzina?
- Chwilapopółnocy.
- Nieboisz się, żeAntonina nieśpi? –powiedział i zaczął
chichotać.–Przecieżzłonigdynieśpi!
- Acośty!Tapróżniowababajakdzieckochodzispaćo 21.
Niemaszans,byniespała.Idę.
- Idęztobą.
- Jak przyjaciółkiidziemyrazem dołazienki, fajnie, fajnie.
- rzekłaironicznieizniechęcająco.
- Aha...tojalepiejzostanę.Dobranoc.
UmościłsięnamateracuiodwróciłsiędoAmelijiplecami.
- Dobranoc.
Wyszła i czym prędzej wślizgnęła się do łazienki. Dom
milczał. Wróciła po paru sekundach i położyła się obok
Aureliusza.
- Ej,śpisz?