KwestiaGrzegorzaJakubowego............................................................
Tę noc Amelija i Aureliusz spędzili już w pokoju na
piętrze, nie mogąc zasnąć dość długo. Zza ściany
nieustannie dobiegały jakieś dźwięki, których źródłem
zapewnebyłaAntonina.
Cóż, może to dobrze, że nie spali, wszak wcześniej
postrzegali sen jako zwyczajną stratę czasu. Powrót do
Polski zbliżał się nieubłaganie. Okres, na jaki wynajęli
pokój w pensjonacie rodziny Izgoratov wyczerpywał się.
Pieniędzynaprzedłużeniepobytujużniemieli,zresztą–na
cobyłobyimspędzaniekolejnychdniwMatczynejDrodze,
skorodostalisiędopożądanycharchiwów?
Zasnęliwreszcieiniezamierzalizrywaćsięnarównenogiz
rana.
A jednak, ichgłęboki senbyłow stanie przerwaćcichutkie
pukanie do drzwi. Lewij Izgoratov ze wstydem w szeroko
otwartych oczkach przeprosił Aureliusza i Sergiusza za
naruszaniespokojuiusiadłnabrzegułóżkaAmeliji.
- Powinnaśzejśćdokuchni,dociotki.
- To ona jeszcze się stąd nie wyniosła? – spytała nieco
zdegustowana. - Nie...
- No,janiemogę!MiałaautobusdoNowosybirskapo 5 nad
ranem. - Amelijo, proszę. Zejdź do niej. Siedzi z moją matką w
kuchni,siedziałytamchybaprzezcałąnoc.Niewiem,cosię
dzieje. Ciąglepłacze imówi coś po polsku. Nie chcąmnie
wpuścićobie dokuchni, ajajestem jużgłodny. A ona non
stoppowtarzajakieśsłowona G ,zapętlone.
Westchnęła czując rezygnację, nie niepokój. Była tak
opanowana,jakbyalbospoglądałanatopolenieopodalulicy
Prusa,albojakbyAureliuszobejmowałjączule.
Otworzyładrzwiswojegopokojui jużw korytarzusłyszała
głos Antoniny, jednak niczego nie była w stanie pojąć; na
tylebyłonniezrozumiały.
Ostrożnieweszładokuchni.