Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

wystawionena pytaniazestronySergiuszai Antoniny, gdy
cisięprzebudzili.
...Chociaż Sergiusza, prawdę mówiąc, obchodziło
niewiele. Zauważywszy gest łączący jego przyjaciół –
wzruszyłramionamiiwmyślachżyczyłimwszystkiego,co
dobre. Antonina miała inne rzeczy, na jakich się skupiała,
choć obserwującją, możnasiębyłojedyniedomniemywać,
okimmyślała.Zkażdąpobudkązalewałasięnowymiłzami,
z każdą pobudką robiła się coraz bardziej czerwona. Tak
zapatrzyłasięwewłasneemocje,żeniezbyłafaktzłączenia
dłoni jej jedynej siostrzenicy z chłopakiem, którego
osobiścienieznała.
W drodze doMoskwyAmelija miała dwa chaotyczne
sny – jeden o Janie Meilensteinie, drugi o Niedomie
Łebskim.
Wpierw ujrzała swój stary, gimnazjalny korytarz w sposób
zatrważająco wyraźny; prawie nigdy nie miewała na tyle
realistycznych znów, by dostrzegać każdy pojedynczy
grymas na każdej pojedynczej twarzy, tym bardziej, gdy
byłoichtakwiele.PrzezświeżoumyteoknaparteruZespołu
Szkół w Lubowie wpadało światło zachodzącego słońca –
tak, jakbyrzeczmiałamiejscepóźnym popołudniem, jakby
lekcje przeciągnęły się nadprogramowo. Ściany miały
oryginalny, słomkowy kolor, a wzdłuż nich stały niskie i
drewniane ławki, często kradzione przez nauczycieli
wychowaniafizycznegowramachlekcji,jakieprowadzili.
Byłociepło.Iniechodziłooto,żetrwaławiosnalublato,że
korytarz nagrzewał się od słońca, że zza okien prawie
wystawałygałązkiskarłowaciałychwierzbzichsoczystymi
liśćmi.Rzeczwtym,ktootaczałAmeliję,bowszędzieroiło
sięodjejznajomych–itychdawnych,itychstanowiących
tłojejpóźniejszego,licealnegożycia.
TomaszStudentprzechadzałsiętamizpowrotem, kolebiąc
swymi obszernymi ramionami. Raz po raz, będąc
zapętlonym (gdyż prawie każda postać w owym śnie
skupiała się tylko na jednej czynności), ściągał z nosa
przeciwsłoneczne lenonki i mrugał zawadiacko do

Free download pdf