Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

godzinie, podczas określonej pory roku. Takie szczegóły
przeznaczone były tylko dla mieszkańców ulicy Bolesława
Prusa.
No, ewentualnie dla tych, którzy często odwiedzali owych
mieszkańców i mieli ochotę zaprzątać sobie głupotami
takimi,jaktopole.
Amelija, siedząc na kanapie w pokoju Małgorzaty
Kowalskiej-Meilensteinszczególnąuwagęzwróciławłaśnie
na te topole. Siostra Jana przemawiała do niej w sprawie
swojej posady w muzeum historii prowadzonym przez
Riekowych, nie chciała już więcej być w nim sprzątaczką,
swoimi słowami za wszelką cenę starała się wyminąć
kwintesencję przyczyny swojego odejścia, omijała ją
desperacko, acz zgrabnie, w sposób płynnyprzekształcając
nieszczere myśli w szczerze brzmiące zdania, ale czy
Amelija miała wtedy siłę to weryfikować? Całą rozmowę
Janpodsłuchałprzezcienkąścianę,agdyzapukałdodrzwi,
Riekowa ujawniła mu się jako osoba zestresowana
aktualnym położeniem. On wiedział, co ją stresowało.
Wiedział, że sprawy związane z jego rodziną stawiała na
piedestale, a zatem pierwsza wizyta w ich domu miała
prawo wiązać się zeskrajnymi emocjami. Cóż miał jednak
zrobić, sam nieco się zmieszał, jak wszyscy troje tam
zgromadzeni, na krótko lustrując siebie nawzajem, jak
wszyscy spuszczając głowę niczym przyłapane na czymś
dzieciaki,wreszcieprzywitałsię.



  • Dzień dobry – rzekł, swym spojrzeniem obdarzając
    jedynie czubek głowy Ameliji, unikając jej wymownego
    wzroku.

  • Hej...

  • Małgorzato,rozmrozićpierogi?
    Małgorzataprzeprosiłagościa, zniknęłanamomentw głębi
    własnegodomu.WtymsamymczasieAmelijacaładygotała
    w środku. Z wiekiem owszem, przeszłojej stresowaniesię
    byle czym – jako licealistka nigdy już nie wymiotowała
    przed sprawdzianami z matematyki lub z fizyki. Z
    członkami rodziny Kowalskich-Meilensteinów (choć

Free download pdf