Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Ameliji, a tymczasem onasama wyjawiła je Celestii jakby
nigdynic,bezemocji,obawiuprzedzeń.Tak,jakbybyłojej
toobojętne.



  • Pracuję całe weekendy, a właściwie to od piątków
    wieczorem do niedziel wieczorem. To nie są złe prace. Z
    muzeum jestem mocno zżyta, bo matka nauczyła mnie
    szacunku do korzeni, a ksiądz Łebski to mój wieloletni
    przyjaciel. Pieniądzew sam raz wystarczają mi na łączenie
    końca z końcem. A ty, Celestio, gdzie pracujesz i ile
    zarabiasz?
    Opowieść o sprzedawaniu własnoręcznie wytwarzanych
    świecsojowychnieurzekłazbytnioAmeliji,wszakozajęcie
    Celestiispytałatylkodlatego,ponieważwypadało.
    Grubo po północy zgaszono światła. Szklany żyrandol
    jeszcze długo, długo pozostawał nagrzany, choć nie tak
    długo,jaktoczyłasięrozmowabywalców większejkanapy.
    Sergiuszniebyłpewiencototego,czyzmrużyłokochoćby
    na chwilę, nim zadzwonił budzik przypominający o
    rozpoczęciurokuszkolnego.
    Ichoćdawnoniemiałnatylezaropiałychoczuicieknącego
    nosa,naktóryźlewpływałoprawdziwepierzęwypełniające
    pościele, to jego uwadze nie umknęły pewne elementy
    aparycjiAmeliji.
    Śmierdziała papierosami; dymem przesiąknęły jej czarne
    włosy i ubrania, których najwidoczniej nie planowała
    zmieniać na uroczystość. Odpowiadała szczątkowymi
    zdaniami, a powierzchnię jej poduszki pokrywała woda.
    Sergiusz sprawdził nawet, czy to nie była ślina, w końcu
    Amelijapółżartem–półseriomówiła,żeślinisięprzezsen.
    Przyłożyłdońjęzykipoczułsmakkurzuisłoność.

Free download pdf