Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Zarówno on, jak i Małgorzata, byli już cali mokrzy od
deszczu.



  • A możeonaniewyznajetakiejteorii...wypowiadamsięo
    niej,jakbym jąznał. Bezsens. –westchnął zdezaprobatą. –
    Mam wrażenie, że Amelija pisząca swą życiową powieść,
    czyniąc ze mnie w niej najczarniejszy charakter, jest
    strasznie nieobiektywna. Dysponuje ograniczonymi
    środkami. Miałazemną doczynieniawkościele, w szkole,
    alenawetzemnąnierozmawiała...

  • Bototyuciekałeś–oznajmiłasiostrazwyrzutem.

  • Nieistotne. Nie chciałem z nią rozmawiać. Wracając...
    dysponująctym, comiała, wyciskałamnie niczym cytrynę,
    rozumiesz?Uważając, że jakaś najmniejszarzeczświadczy
    o charakterze bohatera, dopowiadała sobie różne rzeczy.
    Napisała mojąpostać od nowa. I dla niej nie jestem takim,
    jakimnaturamniestworzyłaijakimmatkamniewychowała.
    Jestemdlaniejwynaturzeniem.Potworem.Ignorantem.

  • Bo zachowywałeś się jak ignorant. Takim dałeś się jej
    poznać.Toniejejwina,żetakciępostrzega.

  • Ach,taAmelija...

  • Coztobą,brachu?

  • Acomabyć?

  • Niepokoiszmnie.

  • Czymznowu?

  • Przez prawie dziesięć lat nie wypowiedziałeś się na jej
    temat aż tak rozlegle. Zawszetylko: Małgosiu, przekaż jej,
    bysięodczepiła,Małgosiu,powiedzjej,żeniechcę...

  • Powiem o parę zdań więcej niż zwykle a potem znów
    ucichnę.Bowydajemisię,żedziewczynapopełniażyciowy
    błąd.

  • No...niewątpliwie.Atynicztymniezrobisz.

  • Nie zrobię, bo w sumie, to niewiele mnie to obchodzi.
    Każdymawłasnyrozum.Amelijajesttaka...wydajemisię,
    że gdybym powiedział jej wprost to, co właśnie
    powiedziałem tobie, to może, ale tylko MOŻE, wzięłaby
    sobiedoserca,żenigdynamniewyjdzie.

Free download pdf