11 11 2017 r.(sobota)..............................................................................
Źle patrzymi się na Ameliję. Cieszę się, że przykłada
siędonauki;jeszczenigdyniemiałemdoczynieniazosobą
bardziej ambitnąi nigdy niespotkałam sięz takdziwaczną
motywacją.
Ale o tym rozpisywałem się wcześniej. Coraz bardziej
odechciewa mi się dawania jej korepetycji, sam zaczynam
czuć się z tym źle. Matematyka i inne przedmioty ścisłe
niezmienniepozostająmojążyciowąpasją, alezdajemisię,
żeBógniechce,bympomagałAmelijiwtakichprocederach.
Tostajesięniezgodnezmoimsumieniem.Pomagambiednej
Riekowejminąćsięzjejpowołaniem, jakim jest(wydajemi
się)lokalnahistoria.
Ja pamiętam dobrze, jaki był Jan Kowalski dawno, dawno
temu, kiedy dopiero wstąpił dogrupy liturgicznej. Robił za
wielkiego inteligenta. Bo zawsze miał parasolkę, gdy
zapowiadanybyłdeszcz.Pelerynkęikomżęzawszeprzynosił
wyprasowaną. Wczesna podstawówka, a on TAK
ŚWIADOMIE kreował swój wizerunek! Uczyłem jeszcze w
szkolewtamtychczasach, awszyscynauczycielewzdychali,
ochiach, zanajbardziejzaradnymdzieciakiempośródtych
wszystkich niezaradnych dzieciaków z całego młodego
pokolenia. A nikt nie mówił o tym, że te rzeczy robiła za
niegoukochanamama.
Mamnadzieję,żewliceumJanKowalskisprzeciętniał,boto
zazwyczaj dzieje się w szkołach średnich. Dobrze
zorientowaneumysłyścisłespotykająumysłysobiepodobne,
aoichbyćalboniebyćświadcząnawetniewielkiedzielące
ich różnice. I to te w charakterze. Nawet, jeśli całą klasę
stanowią geniusze, to ich mądrość jest dostrzegana tylko
wtedy,gdymająwystarczającocharyzmatycznycharakter.A
wiadomo,jakibyłJan.
Przez ostatni tydzień miałem nieprzyjemność
przyglądać się Ameliji przygotowującej czytanie na mszę.
Trenowała z takim zawzięciem i z tak niewyobrażalną
desperacją,żeśmiem twierdzić, iż znajużcałyfragmentna