Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Wracając... Szczęśliwie przed odejściem dowiedziałam się,
czym mniej – więcej zajmował się pozytywizm i jakie były
jego niektóre założenia. Przemówiła do mnie chęć bycia
jednostkąużytecznądlaspołeczeństwa.Iwłaśniezewzględu
na to, że humanistką mogę być dobrą, lecz nie najlepszą,
mogę zostać jednym z wielu lekarzy. Również nie będę
najlepsza, ale chociaż przydam się społeczeństwu tak, jak
przydałabysięmojamatka,gdybyżyładłużej.Oto,dlaczego
przeniosłam się do klasy medycznej, choć nauka biologii i
chemiiwymagaodemniewielkiegonakładusiływoliichęci.
W nowej licealnej klasie poznałam mojego najlepszego
przyjaciela, Sergiusza Zielińskiego. Być może to, w jakiej
formie będę teraz o nim pisać nie będzie zbyt politycznie
poprawne, jednakchciałabym odzwierciedlićdawnezajścia
tak,jakjaczułamjewtedy,anietak,jakwyglądająteraz,w
świetletego,costałosiępotem.
Swego czasu Roksana Zielińska fascynowała mnie dość
mocno, zapewne dlatego, żeodpoczątkunaszej znajomości
byłazadeklarowanąlesbijką.Nieumiałam wówczasnazwać
owej fascynacji, tym bardziej, żewciąż pamiętałam oJanie
Meilensteinie,aleiuważałam pianistęMateuszazabardzo,
bardzoprzystojnego.
Wydajemisię,iżnapoczątkunaszejznajomości,największe
wrażenie na mnie wywarła jej orientacja. W Lubowie nie
byłonikogotakiego,jakona.Poszłoojejorientację,anieto,
że jest osobą o specyficznym uroku, wysokiej inteligencji i
zafiksowanąwekologiijakmałokto.
Pamiętam pewną sytuację. Wywołała u mnie takie emocje,
żeniemiałam odwagi opisać jej w tym dzienniku. Jakoś w
lutym w pierwszej klasie, przed początkiem epidemii oraz
przedprzeniesieniemsięnabiol-chem,miałyśmylekcjęwf-u.
Siedziałyśmy sobie w tym kantorku pod półką z
poukładanymi nań niedbale kijkami do nordic walkingu,
flagowej dyscypliny naszej szkoły. Myślałam, że zaraz
posypiąsięnamnagłowęibędziekrzyk.Grałyśmywszachy,
podobno to też sport. Ja i Roksana kończyłyśmy kolejną
rozgrywkę. Ja grałam pionkami czarnymi, ona białymi.

Free download pdf