Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

oknem, na których skupiała wzrok, kiedy tylko się
stresowała.
Patrzyła na nie non stop, przez co Małgorzata czuła się
ignorowana.
Po przestronnych pomieszczeniach o udekorowanych
ich własnymi portretami ścianach, poruszają się w
wyrafinowany sposób. Stawiają finezyjne, choć niezbyt
zamaszyste kroki, jednak ta codzienna aktywność
przypomina pełzanie larw motylich. I jak te larwy w
kokonach hardo przytwierdzeni są do sufitów (by z góry
spoglądać na gości), jakby w tym domu wszystko zdawało
siębyćanormalne.
CzasuKowalskich-Meilensteinówstanowianomalię.Płynie
zatrważająco wolno, zaciskającpętlepar rąk na amelijowej
szyi. Ach, one BRONIĄ ją tylko przed wdychaniem tlenu,
który sami wydychają. Tlen, jakby to powiedział sam Jan,
jako motor napędzający działanie organizmu żywego,
pierwiastekbiogennyoliczbieatomowejrównej 8 iomasie
niecałych 16 unitów. Cóż, że nie chcą wyryć śladu w jej
głowie,wszakpoziemichodzityleludzioichnazwisku,ile
mrówekznajdujesięwprzeciętnejwielkościmrowisku.
Dusząją.
Ona spogląda za topole za oknem domu rodziny swego
antagonisty. Dają jej spokój i uzbrajają w bierność.
Pomagają przetrwać, mimo że wokół wszystko się trzęsie.
Amelija Dasza Riekowa próbuje opuścić cmentarzysko
swoichdawnychpragnieńinadziei.
Panującytamspokójgórujenadniąiprzerażatak,jakdłonie
Jananajejszyiijegooczymówiące: Niezapomniałem.
W rzeczywistości, jedynymi słowami, którymi przez lata
trwania jego kwestii obdarzył Ameliję na żywo, było
powitaniemaksymalnieneutralne.
Dzieńdobry.
To, co było niegdyś pożądane, w procesie burzenia się
niczym wielkie, lubowskie czyny młodości, z hukiem
przechodziwewspomnienie(jakżewartościowe).Wgłowie

Free download pdf