Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

sięmiędzynosemaustami–pogłębiłysię... Costudiarobią
zczłowiekiem?

Napewnoniezmieniłyjegosylwetki,jaktoczęstodziejesię
na kierunkach uważanych za wymagające. Ludzie zwykli
tyćihodowaćgarba.A Kowalski-Meilensteinwciążmiałte
swoje wąskie ramiona i umięśnione nogi – jak to na
człowieka non stop jedzącego pierogi przystało – a w
dodatkubyłstudentemPolitechnikiPoznańskiej.


Janpatrzyłwprzestrzeń,aleAmelijapatrzyłanajegotwarz.
Z powodu zmęczenia jej wyraz zdawał się być dojrzale
surowy.


Ból pleców pod wpływem upływającego czasu zaczął
promieniować. Riekową bolały już ramiona, nogi, szyja.
Mózg zdawał się pulsować z każdym uderzeniem serca,
którerównieżwdawałosięweznaki.


Na boku rozmawiał z tyloma osobami, wzbudzając w
Ameliji zazdrość. Mówił im o tym, co zjadł na śniadanie,
coś o grach komputerowych... wchodząc z nimi w słowne
interakcje,byłimczłowiekiem-nie-obrazem.
Ijaktakgraliw szachyprzezlata, uznała,żezczasemgłos
Jana Kowalskiego-Meilensteina tracił swe lektorskie
właściwości.Wypowiadałsięnieostrożnieipospiesznie.Nie
tak kulturalnie jak kiedyś, ale czy on kiedykolwiek był
człowiekiem kulturalnym, patrz: niekoniecznie cichym?
Przeciągał końcówki wyrazów w sposób wręcz dla siebie
niecharakterystyczny. Nie zawsze można było zrozumieć
jegosłowa.


Jan nie śmiał wykonać żadnego ruchu przybliżającego
rozgrywkękukońcowi-cóżzameilensteinowskiepodejście!

Free download pdf