Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

mistycznego„wszystkiego,codobre”?Janniepatrzy.Nigdy
niepatrzył.



  • Proszę księdza, nie dzisiaj. Mam potrzebę odpocząć od
    nauki.
    Amelija i Aureliusz znaleźli się we wnętrzu kościoła;
    ona w pierwszej ławce zwaną dziecięcą, a on – przy
    mównicy. Dostosował mikrofon do swego wzrostu. Był
    nieco wyższy od Ameliji, która i tak była wysoka jak na
    swojąpłeć,albowiemmierzyła 180 centymetrów.

  • Tylko takie ćwiczenie ma sens – powiedział
    majestatycznym szeptem, który i tak nie został usłyszany,
    gdyż w roztargnieniu zapomniał o włączeniu mikrofonu.
    Opamiętałsię,zapukałweńpalcem.–Tylkotakiećwiczenie
    masens–powtórzył.–nielubięczytaćusiebiewdomu,ale
    myślę, że mógłbym wygłosić tekst bez przygotowania. Po
    co jednak upierać się, iż zrobię coś spontanicznie, jeżeli
    mogępoćwiczyćwtakdobrymmiejscu?
    Miejsce to rzeczywiście było dobre. Kolorowe szkiełka
    monachijskich witraży rzucały kolorowe pobłyski na
    posadzkę przypominającą szachownicę o polach szarych
    (kiedyś będącymi czarnymi) i żółtych (niegdyś białych).
    Niektóre segmenty owych witraży niczym pryzmat
    rozszczepiały światło białe na malutkie tęcze padające na
    ciemnąpostaćAmelijiwzabawnieniziutkiejławce.
    Myśli Ameliji również zdawały się być dobre. Czy Jan
    byłby w stanie założyć, że to, co stanie się po jego Tobie
    również wszystkiego dobrego,
    rzeczywiście będzie dla
    Ameliji początkiem tego, co rzeczywiście będzie dla niej
    dobre? Czy uważałby logicznie niespójną pogoń na
    politechnikę za coś dobrego? Czy druga miłość, ta
    równoległa, do transpłciowego chłopaka miała być dlań
    dobra, zważywszy na to, że z tyłu głowy i tak planowała
    mieć w przyszłości biologiczne dzieci z mężczyzną
    cispłciowym? Czy dobre miało być to, że Amelija i tak
    spisała uczucie do Sergiusza Zielińskiego na straty i
    przyrzekła sobie, iż prędzej czy później i tak je w sobie
    zdusi?

Free download pdf