Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Na biurku pana Henryka stał przybornik pełen długopisów
czerwonych, niebieskich i czarnych, aczkolwiek tych
pierwszych było najwięcej. Mimo że nie posiadał
wykształcenia pedagogicznego, namiętnie używał tych
czerwonychdługopisów, tak, jakbypisząc cokolwiek, tylko
poprawiał szczeniackie błędy; zupełnie, jak nauczyciel w
podstawówce.
Potrzebną papierologię wypełniał w głównej mierze tymi
bardziej stonowanymi kolorami. Przywłaszczał pojedyncze
pisadłazpokojudziecka.
A pokój dziecka nie był jedynie szafą, na której dnie
spoczywałyjakieśkobiece łachmany,a najejwieszakach–
starannie wyprasowane czarne bluzy z kapturem i spodnie
dresowe,bonawetjemusiałomiećstarannie wyprasowane.
Nie znosiło fizycznej bylejakości. Wszystko musiało być
pogrupowane,wedługściśleokreślonegoporządku.
Sporą częścią pokoju dziecka zajmowały całe regały
wypełnione książkami, jednak one wszystkie prawiły o
rzeczach do siebie podobnych – o biologii i ekologii,
klimacie, pojedynczeochemiiigeologii. Byłytoporadniki,
jak również podręczniki akademickie, takie, z których
powinnosiękorzystaćnauczelniwyższej,amożeijużjako
specjalistawszerokopojętejprzyrodzie.
Ponadto, dzieckotrzymałow pokojuzakurzonyodtwarzacz
kasetowy, ponieważ jeszcze parę miesięcy wcześniej
fascynowało się starociami, lecz fascynacja minęła tak
szybko, jak na odtwarzaczu pojawiła się gruba warstwa
kurzu. Między gromadzonymi przez lata maskotkami
skrywałostary, szkolnyeksponat– zanurzonąw formalinie
meduzę, którą zdążył rozczłonkować mijający czas.
Nauczycielka z podstawówki podarowała ją dziecku, gdyż
zalegaławbiologicznymkantorku. Dzieckoukryłomeduzę,
chcącuchronićsięodniepochlebnychkomentarzyzestrony
rodziców.
Napokójdzieckaskładałsięteżobraznaścienny,oprawiony
w antyramę. Przedstawiał martwego już od dwóch dekad

Free download pdf