moje uczucia do osoby, którą fascynuję się od początku
szkoły średniej, bo wszystko teraz wydaje mi się szare.
Wróciłam do grupy liturgicznej, zastałam tam Aureliusza
Nejnadela,zacząłrozmowę,rozmawiałonamsięprzyjemnie,
nikt dawno nie dał mi tyle uwagi. Myślę, że byłabym w
staniepoczućdoniegocoś głębszego,ale ewidentniejakieś
warunki nie są spełnione. Coś mi się teraz nie podoba na
tym świecie, czegoś mi brak, chyba wiem, czego, a
właściwie–kogo...
- MamswojezdanienatematKowalskich–zacząłTomasz.
- głównie na temat Jana i Małgorzaty. Za Janem nie
przepadałem, chociaż nie miałem ku temu konkretnego
powodu.Cośmniegryzłowjegowyglądzie.Wkurzałomnie,
jak człapał po korytarzu w gimnazjum, takimi małymi
kroczkamichodził,nieporuszającprzytymrękoma,jeszcze
miał brodę cofniętą i nos, co upodabniał go do kukły w
teatrze. - Wymieniasz cechy, które uznawałam za przejaw jego
urokuosobistego. - Trudno. Dla mnie to to było jakieśwynaturzenie, żektoś
tak mały i wątły, może czytać tak donośnym głosem, tak
szybko biegać i mieć mózg o aż tak dużej mocy
obliczeniowej. Dziwięsię, że wtakim lilipuciemieściłosię
tyle...wszystkiego. - Itobyłocoś,comiimponowało!Autentycznie,byłbardzo
skromny, nie tylko zachowaniem, ale i wyglądem, choć
mógłchwalićsięnalewoiprawo,czegotoonniepotrafi. - Rozmawiasz z ogromnym osiemnastolatkiem chodzącym
do najlepszego liceum w całej Wielkopolsce, synem
ważnych ludzi, znającego wszystkich w każdym mieście
leżącym wzdłuż linii kolejowej Poznań – Konin. Nie
imponujecito? - Z pewnością, nietak, jakkiedyś, w podstawówce. Wtedy
byłeś mały i niewiele znaczący. Znałeś TYLKO osoby z
Lubowaizewsi. - Lubiszjednostkimałoznaczące?