Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Amelija rozpłakała się, choć w pełni odwagi patrzyła
załzawionymioczymanaswądurnąciotkę.



  • Gdybym miała, kurwa, środki, to bym wzięła się za to
    wcześniej...

  • No to trzeba myśleć, gospodarować pieniędzmi!
    Skończyłaśtęekonomię,czynie?!

  • Nie zmieniaj tematu! Nie będzie żadnej cholernej Rosji.
    Muzeumniepotrzebujeżadnegomerytorycznegoulepszenia
    tylkojebanejrenowacji.Oddawajkartę.

  • Poco?!

  • Jeśli tak bardzo zależy ci na dobru muzeum, za
    oszczędności naprawimy instalacje i przeprowadzimy
    gruntownyremont.

  • Coś ci się chyba pomieszało!!! – Amelija z impetem
    zatrzasnęła drzwi przed twarzą Antoniny, lecz czoło ciotki
    zetknęłosięzniminatyleblisko,żewyrósłnanimpotężny,
    sinyguz.
    Nieobecność Sergiusza i ojca przynosiła jej ulgę.
    Nienawidziła wizji, jakoby ktokolwiek miał oglądać ją w
    takim stanie. Zatrzaskując drzwi swojego pokoju, w pył
    przemieniłasięich spora część, którą stanowiła licha, stara
    szyba. Wylądowała na łóżku, nawet niestarając się unikać
    rozsypanego tu i ówdzie szkła. A Antonina i tak wyrosła
    obokniej,niemalżeprzewracającsięnaoweszkło. Zajrzała
    do otwartej na oścież walizki leżącej na środku
    pomieszczenia. Bezsłownie wyjęła zeń z wierzchu dwie
    losowe rzeczy – szampon i ładowarkę do telefonu – nie
    bilety,niedokumenty.Upchawszyjeztrudemdotorebeczki
    z imitacji wężowej skóry, Amelija wyszarpała ją i znów
    wyrzuciła nazewnątrz, nachodnikulicyPromienistej. Tym
    razem już bezsłownie, choć świerzbiła ją ręka, a
    sprawiedliwość, którą by nią wymierzyła, wyrażałaby
    więcej niż słowa. Antonina spoglądała nań jak baranek
    spoglądanawilkawostatnichchwilachswegożycia.
    Zamknęła główne drzwi na wszelkie możliwe zamki.
    Żałując, że nie ma w pokoju worka treningowego,
    boksowała poduszkę, aż do wysypu pierza i odgłosów

Free download pdf