Przystanek Politechnika

(Kasia Kuszak) #1

Perypetiewyjazdowe................................................................................


AmelijaDaszaRiekowadosamegokońcawątpiławto,
że sergiuszowy budzik zadzwoni o odpowiedniej godzinie,
wstała więc, choć wolałaby poleżeć nawet kilka sekund
dłużej i potrząsnęła jego niemrawym, śpiącym ciałem. W
istocie,zapomniałgonastawić.
Niemęczyłichani głód, ani pragnienie;w światwyruszyli
na czczo, z walizkami wziętymi zza drzwi. Ameliję
zaskoczyła bezceremonialność, w której zaczęła się podróż
do ziemi, na jakiej nijaki Flawij zasadził rodowe nasiono
rodziny Riekowych. On, przed ponad dwustu laty
zapoczątkował jej genealogię, pokoleniami gromadzono
strzępki historii, sama matka, Wanda, w dbałości o nią
powołała do życia muzeum, a Amelija, jako pierwsza
odważyła się pojechać do Matczynej Drogi. Ba, wzięła za
sobą jakiegoś Sergiusza i jakiegoś Aureliusza, co z
Riekowymimieliniewielewspólnego.
Aureliusz przyjechał do Złotej Wektorowej
najwcześniejszym porannym pociągiem Kolei
Wielkopolskich. Od półgodzinyczekał na peronie drugim,
któregożółtakrawędźwciążbyłaśliskaodrosy,agołębieo
lśniącym pierzu gruchały pod drewnianym zadaszeniem.
Jedynie ten odgłos i odległy szum aut na głównej ulicy
miasta zakłócały idealną, niezmąconąciszę. A pochwili w
tej ciszy rozległo się głośne powitanie, które na dobre
sprawiło,żeciszaodeszławzapomnienie.
Aureliusz wstał i podszedł żywym krokiem do Sergiusza i
Ameliji,zobojgiemprzybijającpiątkę.



  • Kogoś mi przypominasz – myślał głośno, jak to miał w
    zwyczaju. – We wczesnej podstawówce chodziłem tu do
    szkoły, do Złotej Wektorowej. Nie jesteś przypadkiem
    spokrewnionyzRoksanąZielińską?
    Nejnadel nie mógł zrozumieć genezy porozumiewawczych
    spojrzeń,jakiewymienilizesobąAmelijaistojącaprzyniej
    osoba.

Free download pdf