społeczności w kreowaniu przyszłości tego kawałka miasta. Zastanawiam się,
czy nie lepiej było jednak poddać się narastającej wtedy frustracji na
bezczynność władz i pójść śladem Christianii, czy Metelkovej - po prostu
zacząć działać i mieszkać w pustych domkach, zrobić na Jazdowie, a przy-
najmniej w jego części skłot. Niestety, sam wierzyłem wtedy jeszcze mocno,
że jednak uda się zmienić sposób w jaki urzędnicy i miasto funkcjonują.
Że jest to przecież świetna okazja do wzajemnej nauki i zmiany paradygmatu
w sposobie rozwijania miasta. Czy nie był to przypadkiem przerost ambicji?
No bo jak zmienić to ile kosztują i jak postrzegane są przez różne gru-
py interesu atrakcyjne tereny w mieście? W jaki sposób uwzględnić w tych
kalkulacjach dobro wspólne? Tak czy inaczej, poszliśmy tą drogą - żmudne
negocjacje, kolejne projekty i procesy partycypacyjne, kolejni burmistrzo-
wie, pełnomocnicy, w końcu nowy prezydent, wce prezydenci. Wszystkie te
lata i cały czas nie mamy porozumienia o przyszłości Jazdowa, w którym
zawarte byłyby nasze dwa podstawowe postulaty - stała komunalna funkcja
mieszkalna na Jazdowie oraz stały udział społeczności we współdecydowaniu
o kierunkach rozwoju Osiedla Jazdów. W sumie to jednak wydaje się proste
i niezbyt ambitne, prawda? Cały czas nie potrafię zrozumieć dlaczego już
dawno ktoś tego nie klepnął i nie przybył cały na biało na przecinanie
wstęg na Jazdowie. Z drugiej strony wiadomo komu zwykle przeszkadzają
Finansowanie
PLN
Organizacje samo-
dzielnie remontowały
i przekształcały
domki, aby dostoswać
ich funkcję, z lokali
mieszlanych do lokali
usługowychM. st. Warszawa
finasuje programowej
działalności NGO na
JazdowieOrganizacje płacą
za wynajem domków
do m. st. Warszawa