JAZGOT #1 | sierpień 2023

(Patrycja DrzazgaeI2drY) #1

Utopia jest możliwa. Wiem, bo się w niej wychowałem – twierdzi Andrzej Górz,
współtwórca Otwartego Jazdowa. Opuścił miejski tygiel, by na Dolnym Śląsku
stworzyć wiejską idyllę dla przyszłości. Czyli miejsce, w  którym my jest
ważniejsze niż ja.


Berenika Steinberg: Urodziłeś się i wychowałeś na Jazdowie, w samym centrum
Warszawy. To osiedle drewnianych domków fińskich, które powstało w 1945 r. dla
pracowników Biura Odbudowy Stolicy. Jak spędzałeś tam dzieciństwo?


Andrzej Górz: Mam wspomnienia z wiejskiej enklawy, gdzie wszyscy się znali.
Tuż po wojnie pracownicy BOS-u razem ten Jazdów budowali, odgruzowywali te-
ren, potem sadzili drzewa, krzewy, warzywa, opiekowali się zielenią. Rozbudo-
wywali domki, pomagali sobie. Więzi kształtowały się więc przez lata. Ludzie
wspólnie wychowywali dzieci, organizowali święta, imieniny. Razem z innymi
dzieciakami ganialiśmy między domkami, wspinaliśmy się na drzewa, zrywaliśmy
jabłka i korzystaliśmy z dobrodziejstw przyrody. To było życie jak w wiej-
skiej wspólnocie, gdzie razem spędza się czas, dzieli trudności i pożycza
nawzajem pieniądze, jak brakuje do pierwszego.


To brzmi zbyt idealnie! Nie było żadnych sąsiedzkich animozji?


Jakieś na pewno były. Ale wiesz, to miejsce funkcjonowało jak wspólnota.
Mieszkańcy dzielili się dobrami. Narzędzia ogrodnicze były czymś w rodzaju
wspólnej własności, więc kiedy ktoś przycinał żywopłot i miał już wyciągnię-
tą maszynę, to przy okazji obcinał też żywopłot sąsiadowi. Jak odśnieżałem
alejkę, odśnieżałem też część należącą do sąsiadów, którzy potem mogli od-
wdzięczyć się w inny sposób. Sąsiadka miała dobre jabłka, ale sama nie była
w stanie ich zebrać, więc się jej pomagało i część była dla niej, część dla
nas. W naszym ogródku rosły drzewa owocowe, agrest, maliny. A u sąsiadki były
pyszne porzeczki.


Kim chciałeś zostać, będąc dzieckiem?


W domu wcześnie pojawił się komputer. Szybko okazało się, że mam do tego dryg
i już w gimnazjum planowałem, że zostanę informatykiem. Po maturze poszedłem
do Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych.


Kraina realnych marzeńnń


↗ Zdjęcia z archiwum Janusza Rudzińskiego
Free download pdf