Humory pedagogiczne

(Kasia Kuszak) #1

uciekały mu przez odbyt. Pocił się na zimno, ściskając prasę, co w
tym domu robiła za papier toaletowy. Prasa nie należała ani do
niego, ani do Zelotypii, ani do Babisi. Skąd ją mieli? Tym się nigdy
nie interesował.
Bitterböse był wściekły na siebie, bo nie zabrał ze sobą
telefonu, co by mu pomógł mierzyć czas spędzony na umieraniu
przez odbyt. Skończywszy, wydarł z gazety jedną losową stronę, by
się podetrzeć. Prychnął na ogłoszenia o pracę. Magazynier,
specjalista do spraw kadr, grafik, ogrodnik, inżynier dusz,
„cokolwiek to, kurwa jebana mać, jest. Ale przyciągają uwagę, ci
cholerni pracodawcy. Zespół łącznie trzyosobowy. Pewnie to jakaś
sekciarska robota, a ten, kto to pisał, to chyba poklasku za
kreatywność szuka. Dobre mi sobie, dobre mi sobie... Zaraz,
wykształcenie psychologiczne się liczy? Kandydat... socjolog, filozof,
o, psycholog, inżynier produkcji, informatyk, mechanik,
pokrewne... A co to za lokalizacja... Grodziszczko obok Giecza,
województwo wielkopolskie. Parafia powołania świętego Jana
Chrzciciela. Inżynier dusz... Zbyt absurdalne, by na poważnie kogoś
takiego szukali.”
Ogłoszenie wypełniło swoje przeznaczenie i zostało
spuszczone w toalecie.

Free download pdf