jedzenie, spałem w obcym łóżku... Tak wiele zrobiłem i bardzo tego
żałuję – rzucił ku matce słysząc, że stanęła w drzwiach.
— Wiem, kochanie – objęła go od tyłu. – Trzeba ci będzie
wznowić zasiłek, co?
— Tak, mamo. Ale nie teraz.
Poszedł do pokoju, gdzie był telewizor. Coś tam już w nim
leciało. Nawet nie wiedział co. Utopił lędźwie w kanapie jak za
starych, dobrych czasów. Czuł się komfortowo. Czekał, aż Zelotypia
przyniesie mu wypełnione papiery o zasiłek, które będzie musiał
tylko podpisać. Czuł się zaopiekowany.
Zapomniała? Zapomniała, bo na pewno nie zrobiła tego
celowo. Zniknęła z pola percepcji Bitterbösa, choć ciągle krzątała
się nago po domu.
Siedział w kanapie, aż jego skóra straciła granice. Nie wiedząc
kiedy, zanikły mu mięśnie. Nie wiedząc kiedy, stracił świadomość.
Nie wiedząc kiedy, płyny ustrojowe połączyły mu odbyt z kanapą.
Nie wiedząc kiedy, Bitterböse stracił życie, a jego dusza nie
miała drogi ujścia. I co teraz?
Nekla, 2025