— Myślałam, że masz w tym jakąś misję... Ale dobrze, nikt nie
powinien podejmować rzeczy, które miałyby wywoływać u niego
niechęć, prawda?
— Prawda.
— Chcesz mi o czymś jeszcze powiedzieć?
— Nie. Do zobaczenia.
Bitterböse oddalił się od grobu na kilkanaście metrów, lecz
czuł, że Estradzista go nie opuścił. Gorąc wypełnił jego oskrzela i
zabronił iść dalej. Z zadyszką opadł na jedną z ławeczek. Poczuł się
przytrzymany, a przecież zawsze Estradzista puszczał go wolno!
— I co po ja ci podrzucałam w makulaturze ogłoszenie na
inżyniera dusz? Po co, mój najdroższy?! – usiadł przy nim i
westchnął. – A może ty go po prostu nie zauważyłeś...
— Zauważyłem, ale uznałem, że to głupota! Jakieś
szarlataństwo! Uniwersytet w Grodziszczku, co to ma być?! Wiem,
jakie jest to Grodziszczko. Zabite dechami jakieś. W takich
miejscach nie stawia się uniwersytetów.
— To nie jest głupota. Jak mi nie wierzysz, to tam jedź i sam
zobacz.
— Jeśli to jest prawdziwe, to powinni mieć stronę w
internecie, a nie! Kto dziś czyta gazety? Wystawić się na jakimś
pracuj.pl albo OLX.
— My czytamy. Nie zaprzeczaj.
— Pff! Ale takie szukanie pracowników jest nieprofesjonalne.
Grodziszczko jest jakieś 300 kilometrów stąd, więc czemu
reklamują się w Warszawie? I co to w ogóle jest za stanowisko!
Inżynier dusz... Daj mi spokój.
— Dobrze, to wróć do domu i zawiąż sobie oczy. Idź spać i
weżryj się w kanapę.
kasia kuszak
(Kasia Kuszak)
#1