mieszało się z paprochami, usłyszał trzask kluczy w zamku. Matka
znowu zamknęła go w kuchni. Kolebiąc się, wdrapał się na stół, a ze
stołu na parapet. Wyszedł z domu przez okno, wszak akcja
rozgrywała się metr nad ziemią.
Duchota ustąpiła deszczowi i burzy z piorunami. Babisia
schowała się pod daszkiem, bo nie musiała podlewać już swojej
przydomowej rabatki. Pośród róż leżał biały, ozdobny, niski płot.
Ktoś wyrwał go z ziemi i postawił do góry nogami. Bitterböse
przypomniał sobie wówczas o spostrzegawczości.