Humory pedagogiczne

(Kasia Kuszak) #1

Kompartment inżynierów przypominał mitochondrium,
którego grzebienie były jak mikrostanowiska, gdzie sprawdzano
poszczególne wartości dusz pozyskanych tej nocy. Dane spisywano
na Karcie Decyzyjnej.


Młody inżynier, Marek, przygotowywał stanowiska na
przyjęcie kolejnych dusz. Spryskiwał je jakimś płynem i wycierał
miękkimi ściereczkami. Widząc Florkowską w towarzystwie nowo
pozyskanego pracownika, skinął jedynie i gorliwie kontynuował
swoje zajęcie.
— To mało przebojowy, ale bardzo zdolny chłopak. Inżynier
informatyki. Nadal jest onieśmielony tym, że pracuje na tym
stanowisku – szepnęła Florkowska Bitterbösowi. – Przyjęłam go do
zespołu dwa lata temu, a dba o wszystko, jakby ciągle był to jego
pierwszy dzień i bał się cokolwiek zepsuć. Jakby nie spojrzeć, jest
to dobra postawa. Kiedyś był o krok od zwiększenia przepustowości
Detektora Dusz. Na całe szczęście wtedy był jeszcze pod moją
kontrolą.
Bitterböse spojrzał na młodego inżyniera. Nie mógł oprzeć się
wrażeniu, że usłyszał on szept kobiety. Zagęścił ruchy.
— A co się stanie, kiedy zwiększy się przepustowość?
— Na chłopski rozum... już pochwyconych dusz nie można
wypuścić w świat, bez dokonania rewitalizacji. Zatem będzie więcej
dusz do zrewitalizowania. A przy dzisiejszej demografii, według
której więcej organizmów ludzkich i drzewnych umiera, niż
powstaje, nie będzie gdzie obsadzić tych zrewitalizowanych dusz.
To oznacza, że będą się musiały włóczyć po świecie lub stworzą
nadludzi, co jest dla nich upokorzeniem.
— Dlaczego upokorzeniem?

Free download pdf