Humory pedagogiczne

(Kasia Kuszak) #1

fasadę. – A może chęcią budzenia litości. Mówiłem, że po powrocie
się z domu się chłodzi. Że się rozbiera. Miałem na myśli to, że
zdejmuje z siebie dosłownie wszystko, razem z gaciami. A potem
staje nade mną i gada, że wyszedłem przez tę pochwę i tak dalej. A
potem idzie do Babisi i pokazuje się jej. Że to coś, co wyszło kiedyś
z jej macicy, również się zestarzało. Pokazuje, jakie to ona ma
rozstępy i zmarszczki, jak jest jej z tym źle i jak tego nie znosi.
— Co na to twój ojciec?
— Nie znam go i moja matka też rzekomo go nie zna, ale
chyba musiał być rudy. Wiesz co? Nie jest mi źle w tym domu. Nie
muszę zajmować się gotowaniem czy sprzątaniem. Nikt też mi
dupy nie truł, że mam iść do pracy. Byli wręcz zdziwieni, kiedy
zdecydowałem się iść na studia... ale matka nie pozwoliła mi
studiować dziennie. A o uczelni publicznej nie chciała nawet słyszeć.
— Czemu?
— Bo „nikt jej syna szmacił nie będzie”. Ale serio, tam, gdzie
studiowałem, dobrze mnie traktowali. Pozwolili mi nawet załatwić
lewe praktyki. A mi było to na rękę. Teraz i tak zdobywam jakieś
doświadczenie, co nie?
Florkowskiej siekiera otworzyła się w kieszeni.
— Mhm! – mruknęła z kąśliwym uśmieszkiem. – Więc co ty
tu robisz?
— Zacznijmy od tego, że wasze ogłoszenie o pracę było głupie



  • Bitterböse przybrał znowu charakterystyczny dlań ton
    wypowiedzi, a ręce ułożył w trójkąt, jak to miał w zwyczaju. – Kto
    normalny wstawia ogłoszenie o pracę do gazety, zamiast na OLX,
    czy coś?! Będę z tobą szczery, kiedy je zobaczyłem, podtarłem sobie
    nim dupę, ale trafiła do mnie jego kopia. I co to, w ogóle, za pomysł,

Free download pdf