szpitala do takich zadań. W szpitalu było dwóch lekarzy cho-
rób zakaźnych i tylko 13 respiratorów. Po demonstracjach
mieszkańców pod szpitalem do sieci szpitali zakaźnych Mi-
nisterstwo Zdrowia dodało jeszcze szpitale w Białymstoku
i Puławach. Od ubiegłego poniedziałku miały być w pełnej
gotowości – ale tak się nie stało. Gdy do Puław po godzinie
10 karetka przywiozła mężczyznę z podejrzeniem zakażenia,
została odesłana na oddział ratunkowy, stamtąd do główne-
go budynku, znów na oddział – krążenie z pacjentem zajęło
kilkadziesiąt minut.
Zaskakująca była forma przekształcania szpitali. Do leka-
rzy i pielęgniarek (także tych pracujących na cząstki etatów
w szpitalach wyznaczonych na zakaźne), w godzinach póź-
nowieczornych zapukali umundurowani żołnierze Wojsk
Obrony Terytorialnej i wręczyli im zawiadomienia, że od te-
raz zajmują się pacjentami podejrzanymi o zarażenie wirusem
SARS-CoV-2 i mają pozostać do wyłącznej dyspozycji. Finalnie
lekarze dali radę, wyrośli nawet na bohaterów zbiorowej wy-
obraźni – fotografie pracowników newralgicznych oddziałów
zalały Facebooki, a pod niejeden szpital dostarczano darmowe
posiłki dla lekarzy i personelu pielęgniarskiego.
Ci, którzy nie zostali wyznaczeni do obsługi chorych z koro-
nawirusem, poniekąd zazdroszczą kolegom. – Przynajmniej
wiedzą, z czym mają do czynienia, i będą mieli odpowiednie za-
bezpieczenia – opowiada lekarz łódzkiego SOR. W Łodzi pacjen-
tami zoronawirusem zajmuje się szpital im. Biegańskiego, ale k
ratownicy z pogotowia wciąż potrafią przywieźć na zwykłą Izbę
Przyjęć kogoś z kwarantanny, na przykład z bólem brzucha.
- Sami zakutani po czubek głowy w białe kombinezony usiłu-
ją zostawić go u nas, nawet bez maseczki. Mamy też pacjentów
onkologicznych, którym w szpitalu zakaźnym nie da się zrobić
chemioterapii, a są podejrzani o zarażenie koronawirusem. Jak
ich leczyć, nie stwarzając zagrożenia dla personelu? – pyta łódzki
lekarz. Ten głos płynie ze wszystkich niezakaźnych placówek.
Brakuje masek, okularów czy butów ochronnych. Brakuje
sprzętu izasu. c
Część medyków dodaje, że poza zakaźnymi zrobiło się o tyle
„spokojniej”, że zgodnie zentralnymi wytycznymi NFZ zawie c -
szono większość zabiegów planowych, choć w praktyce osta-
teczne decyzje w tej sprawie podejmują władze każdego szpi-
tala. Dla pacjentów to dopust Boży, bo obsuną się w kolejkach
o następne miesiące. Wstrzymane zostały nie tylko operacje, ale
też wizyty profilaktyczne w poradniach, szczepienia, bilanse
czy badania i rehabilitacje. Poradnie – publiczne i niepubliczne- apelują, by wazie pilnych kłopotów zdrowotnych przed przyj r -
ściem dzwonić, ponieważ spektakularnie rozszerzyły zakres
zdalnie dostępnych usług przez telefon. W ofercie jest nie tylko
wystawianie e-recept, lecz także telekonsultacje ginekologicz-
ne, a nawet zdejmowanie szwów po zabiegach z wykorzysta-
niem komunikatora Skype. Zabiegi niezbędne – jak ataki wy-
rostka czy złamania – ciągle się przeprowadza.
- apelują, by wazie pilnych kłopotów zdrowotnych przed przyj r -
Na nie dość precyzyjne wytyczne narzekają dentyści. Wy-
raźne zalecenie – ograniczenia skalingu i piaskowania zębów
- wydała konsultantka krajowa w dziedzinie periodontologii,
ale Komisja Stomatologii Naczelnej Rady Lekarskiej rekomen-
duje zawieszenie także dentystycznych zabiegów planowych.
Jednak władze jednoznacznie w tej sprawie się nie wypowie-
działy. – A przecież to my pracujemy cały czas w aerozolach,
w oparach drobnoustrojów, w bezpośrednim kontakcie ze śliną
pacjenta. Nie sposób zachować od niego nawet jednometrowej
odległości. Owszem, także na co dzień powinniśmy pracować
w maseczkach chirurgicznych, okularach i rękawiczkach, ale
przecież koronawirus może unosić się w powietrzu nawet kilka-
dziesiąt minut – martwi się dentystka prowadząca prywatną
praktykę w Warszawie.
Jak niemal wszyscy jej znajomi po fachu, na razie zamknęła
gabinet. Przyjmuje pacjentów z bólem – w środę było dwóch.
Ten drugi czekał w samochodzie, aż gabinet zostanie odkażo-
ny po wyjściu pierwszego. Dentystka przyznaje, że choć wielu
pacjentów odwoływało wizyty, są też tacy, którzy zapewniają,
że gdyby się zdecydowała ich przyjąć, to oni chętnie przyj-
dą, by załatwić zaległe plomby. Zwłaszcza że ostatnio mają
dużo czasu.
Kwarantannie poddanych jest już 28,5 tys. osób, a kolejnych
50 tys. nazwisk zgłoszono sanepidowi po powrocie tych osób
do kraju. Ludzie na kwarantannie przeczekują różnie. Zwykle
we własnych domach (z których na ten czas wyprowadza się
rodzina), raczej dzięki wsparciu przyjaciół, którzy robią za-
kupy, niż państwa. Obowiązek dbania o prowiant spoczywa
na samorządach, ale w praktyce wypada to różnie. Nikt nie kon-
troluje też, czy odizolowani rzeczywiście stosują się do zaleceń.
Obowiązkowa kwarantanna po przekroczeniu granicy często
była łamana; wielu pasażerów Lotów Do Domu zowodu braku p
innej możliwości z lotniska wracało komunikacją publiczną
lub taksówką – nikt nie zadbał, by zabezpieczyć dalszy frag-
ment podróży.
Tymczasowe miejsce kwarantanny urządzone w szkole podstawowej w Bydgoszczy. MON wysłało wojsko i obronę terytorialną do pilnowania mostów kolejowych na granicach. Na fot. most w Kunowicach.
© MAREK M BEREZOWSKI/REPORTER