Polityka - 25.03.2020

(Barré) #1

[ POLITYKA ]


Jakie by były te
przełożone wybory?
Czy doszłoby
do odmrożenia obecnej
kampanii, z tymi
samymi kandydatami?
Czy rozpisano by nowe
wybory, z politykami
bardziej pasującymi
do nowych okoliczności?

do piątku zajmuje uczniów, prowadząc Edukwarantannę.
Skoro kampania formalnie trwa, to dlaczego należałoby prze-
łożyć wybory? Konstytucja nie pozostawia wątpliwości – kaden-
cja władz, w tym prezydenta, to rzecz święta, a katalog sytuacji
uzasadniających przełożenie wyborów jest bardzo ograniczony.
Argumenty za odroczeniem głosowania brzmią wszakże przeko-
nująco. Zwłaszcza że wybory i referenda są odwoływane w róż-
nych krajach Europy – od Francji przez Serbię po Szwajcarię.


Kulawa kampania, niska frekwencja
W obliczu epidemii i zakazów z nią związanych zupełną fik-
cją staje się równość szans kandydatów. Z jednej strony mamy
prezydenta z nieskrępowanym dostępem do mediów i możliwo-
ściami, które daje funkcja głowy państwa, a z drugiej – kandy-
datów opozycji bez realnej możliwości zaprezentowania swoich
programów. Kampania – rozumiana jako
starcie wizji prezydentury – w ogóle traci
sens; logika rywalizacji ustępuje pola logi-
ce współpracy, a monopol na informacje
z frontu epidemicznego ma władza. Nie
ma atmosfery wyborczej, gdy Polacy maso-
wo „zapisują się” do bezpartyjnego bloku
współpracy z rządem i prezydentem.
A są przecież także mniej znani kandyda-
ci, którzy w tych okolicznościach mają mi-
nimalne szanse na zebranie wymaganych
100 tys. podpisów. Można ten problem ba-
gatelizować, ale w 2005, 2010 i 2015 r. star-
towało od 10 do 12 kandydatów, teraz poza
wielką szóstką zaistnieć może tylko Marek
Jakubiak. – To kandydat wygodny dla PiS,
bo jeśli uda mu się zarejestrować, to może
storpedować porozumienie opozycji. Nawet jeśli wszyscy kandy-
daci wycofają się z wyborów, żeby musiały być rozpisane ponow-
nie, Jakubiak na to nie pójdzie – twierdzi rozmówca POLITYKI.
Drugi, zapewne jeszcze ważniejszy, argument za odłożeniem
wyborów to zagrożenie chorobą. Mało prawdopodobne, by epi-
demia wygasła przed 10 maja. Jak w takiej sytuacji wzywać do gło-
sowania? Polacy, bombardowani dziś hasłem „zostań w domu”,
mają za niecałe dwa miesiące ruszyć na głosowanie? Jaki będzie
mandat prezydenta wybranego przy niskiej frekwencji? Ile bę-
dzie protestów wyborczych? Osoby poddane kwarantannie nie
mogą uczestniczyć w wyborach, bo prawo do głosowania ko-
respondencyjnego mają tylko niepełnosprawni. Łatwo można
sobie wyobrazić sytuację, w której Duda wygrywa w pierwszej
turze, ale minimalną przewagą głosów, przy marnej frekwencji,
a dziesiątki tysięcy ludzi wnoszą protesty wyborcze.
Jest wreszcie ważki argument organizacyjny. Do 10 kwietnia
zbierane są zgłoszenia chętnych do pracy w ponad 27 tys. ob-
wodowych komisji wyborczych. – To prawie 300 tys. ludzi i może
być wielki problem z ich rekrutacją, bo nawet po podwyżce stawki
[350 zł członek komisji i 500 zł przewodniczący] był z tym kłopot.
A teraz będzie tym większy, że członkami komisji były z reguły
osoby starsze, czyli te w grupie ryzyka – mówi Wojciech Hermeliń-
ski, były przewodniczący PKW. Dodaje, że starsze osoby mają już
doświadczenie pracy w komisji, a nowe będą się musiały wszyst-
kiego nauczyć. Już w połowie kwietnia trzeba organizować dla
nich szkolenia. A jeśli chętnych do pracy w komisjach zabraknie?
Na te wszystkie argumenty politycy PiS odpowiadają jak do-
tąd twardo, że wybory mają się odbyć zgodnie z planem. Bo nie
wiadomo, kiedy epidemia się skończy (a jak potrwa rok albo
półtora?). Bo obecna specustawa jest wystarczająca do walki
z koronawirusem, a wprowadzanie stanu nadzwyczajnego tylko
po to, by przełożyć wybory, jest sprzeczne z konstytucją i grozi
Trybunałem Stanu. Za tymi argumentami stoi prosta kalkulacja


polityczna. Europosłanka PiS Beata Mazurek jasno wyłożyła
na Twitterze, że wybór Dudy w pierwszej turze to praktyczne
i sensowne rozwiązanie.
Dziś Polacy skupiają się przy władzy – kolejne sondaże poka-
zują, że Duda może wygrać już w pierwszej turze. Społeczeń-
stwo przychylnie patrzy na działania rządzących i dobrze ocenia
prezydenta. W kąt poszły wszelkie niewygodne dla PiS tematy.
Sądy? Banaś? TVP? Kto o tym dziś pamięta. Bardzo silnie działają
mechanizmy sprzyjające rządzącym, być może tego paliwa wy-
starczy do maja. Ale jak będzie za pół roku – nie wiadomo; w każ-
dej chwili narracja rządzących o udanej walce z koronawirusem
i sprawnym państwie może się posypać. Czy Polacy uznają plan
antykryzysowy za wystarczający? Czy obciążona ponad miarę
i od lat niedoinwestowana ochrona zdrowia wytrzyma? Stąd roz-
ważania prawicowych komentatorów: jeśli już przełożone wy-
bory, to nie na jesień, kiedy skumulują się
negatywne finansowe skutki epidemii, ale
ewentualnie za rok, kiedy władza wyjdzie
na prostą. Ale też determinacja rządzących
do przeprowadzenia wyborów być może
wynika ze świadomości, że jeśli Duda nie
wygra teraz, to już nie wygra nigdy. Jednak
na tym rządowym komunikacyjnym mono-
licie pojawiają się rysy. Część rozmówców
z obozu władzy nieoficjalnie przyznaje,
że termin 10 maja jest nie do utrzymania,
zwłaszcza że narasta presja społeczna
na przełożenie głosowania.
Posłowie mają teraz mnóstwo czasu
na snucie scenariuszy i wielkich wizji,
więc epidemii wirusa towarzyszy epidemia
plotek. Pożywką dla nich jest brak jakich-
kolwiek przepisów, które regulowałyby sytuację po przełożeniu
wyborów. Mamy pustkę prawną; konstytucja mówi jedynie,
że wybory prezydenckie nie mogą być „przeprowadzane” w cza-
sie stanu nadzwyczajnego ani w ciągu 90 dni od jego zakończenia.

Dlaczego PiS prze do wyborów
Ale jakie by to były te przełożone wybory? Czy doszłoby do od-
mrożenia obecnej kampanii, z tymi samymi kandydatami? Tak
twierdzi część ekspertów, ale inni uważają, że należałoby rozpisać
nowe wybory, bo „przeprowadzenie” to nie tylko sam akt głoso-
wania, ale cała poprzedzająca go procedura, a więc partie dosta-
łyby szansę na wystawienie innych, bardziej pasujących do oko-
liczności kandydatów. Kaczyński mógłby się zatem pozbyć Dudy,
który podpadł mu targiem w sprawie ustawy o rekompensacie
dla TVP. PiS mógłby wystawić Mateusza Morawieckiego bądź Łu-
kasza Szumowskiego. Platforma bez większego żalu pożegnałaby
się z projektem Kidawa 2020; kandydatka nie przekonuje nawet
wyborców własnej partii. Lewica mogłaby wymienić Biedronia
na Zandberga, bardziej wiarygodnego w roli obrońcy prekariatu
i adwokata silnego państwa niż liberalny gospodarczo europoseł.
Brzmi to wciąż nieprawdopodobnie, ale czasy są na tyle sza-
lone, że nagle to, co niemożliwe, staje się oczywiste. Tąpnięcie
gospodarcze pociągnie za sobą zmiany społeczne i polityczne.
Zmienią się potrzeby wyborców, a zapewne także wymarzeni
adresaci tych potrzeb. Zyskać może lewica, jeśli jej opowieść
o silnym państwie i obronie wykluczonych będzie przekonu-
jąca. Urosnąć może też PSL, które coraz śmielej sięga po głosy
drobnych przedsiębiorców. Najbardziej zagrożeni są najwięksi


  • PiS drogo zapłaci za każdy błąd w walce z epidemią, a Platforma
    tradycyjnie za „brak zdecydowania i wyrazistości”.
    Nie należy wykluczać żadnego scenariusza, nawet tak niesły-
    chanego, że wszystko zostanie po staremu.
    ANNA DĄBROWSKA, WOJCIECH SZACKI

Free download pdf