Polityka - 25.03.2020

(Barré) #1

[ SPOŁECZEŃSTWO ]


wymienioną wprost, a raczej tylko su-
gerowaną: „obiecuję dyskrecję”, „wszyst-
ko do ustalenia” albo „pomogę w zalicze-
niu studiów”.


BRAKI
Można znaleźć osoby, które rzeczywi-
ście pomagają w pisaniu pracy, ale nie
wykonują za studenta całej roboty. Ich
usługi polegają np. na pomocy w szuka-
niu bibliografii czy pracach edytorskich.
Zajmował się tym Radosław, historyk
i doktorant UW, do którego dotarliśmy.
Z jego doświadczenia wynikało, że stu-
denci nie potrafią szukać artykułów na-
ukowych, nie wiedzą, jak spójnie napisać
dłuższą pracę ani jak stworzyć przypisy.
Zdawał też sobie sprawę, że promotorzy
często nie mają ochoty przesadnie anga-
żować się w pomoc podopiecznym. Nie-
rzadko zaś sami cierpią na braki w wie-
dzy merytorycznej. Biorąc to wszystko
pod uwagę, wyszedł z założenia, że biz-
nes powinien się opłacać.
Jednak mało kto z potencjalnych klien-
tów chciał pomocy. Większość żądała go-
towca. Zdarzało się też, że studenci nie
płacili. Więc interes trzeba było zamknąć.



  • Można negocjować stawki do naprawdę
    wysokich sum, ale poziom zaangażowa-
    nia, które trzeba włożyć w wykonanie pra-
    cy uczciwie i porządnie, sprawiał, że nie
    było to aż tak opłacalne – mówi Radosław.
    Podobne doświadczenia ma dr Tade-
    usz Korablin, prowadzący na Facebooku
    stronę „Licencjat, magisterium, problem
    badawczy? Konsultacje i pomoc”. Zajmuje
    się pomaganiem w pracach dyplomowych
    już od sześciu lat. Konsultuje prace pod
    kątem metodologicznym, sprawdza je
    merytorycznie i językowo. Często trafiają
    do niego prace mierne merytorycznie, już
    po wstępnej – pozytywnej – ocenie pro-
    motora. Korablin przyznaje, że 70 proc.
    zgłoszeń, jakie otrzymuje online, to proś-
    by o napisanie gotowej pracy, mimo
    że na swojej stronie napisał wprost, iż się
    tym nie zajmuje. Dlaczego? – Nawet jeżeli
    nie jest to czyn, który można penalizować,
    jest to nieetyczne – tłumaczy.
    Pracownik serwisu oferującego prace
    dyplomowe podziela złe zdanie o kom-
    petencjach studentów: – Większość na-
    wet nie wie, jak wstawiać przypisy. Naj-
    większym skandalem jest to, że uczelnie
    zarabiają na studentach, ale nie uczą ich,
    jak napisać pracę, bo jest im to na rękę,
    by student płacił za powtarzanie roku,
    za poprawki itd.


SKALA
Jan (imię zmienione), autor prac dy-
plomowych, który zgodził się porozma-
wiać z POLITYKĄ, ocenia, że skala zja-
wiska jest duża: – Zwłaszcza na studiach


Itopnia. Studenci kupują prace dyplo s -
mowe, bo jest presja społeczna na posia-
danie wykształcenia, a przecież studiują
również osoby mniej zdolne. Większość
moich klientów to ludzie, którzy pracują,
a na studia chodzą bardzo chaotycznie.
Prace kupuje się też ze zwykłego lenistwa,
ale ci klienci są w mniejszości.
Nasz rozmówca zdradza też kuchnię
biznesu. Napisanie jednej pracy zajmuje
mu około dwóch miesięcy. Stara się nie
brać zbyt wielu zleceń naraz, choć zda-
rzało się, że prowadził kilka równocze-
śnie: – Ten rynek nie wypracował sobie
stałych ram, a fakt, że jest on w podzie-
miu, ułatwia proponowanie cen „na nosa”.
W moim przypadku koszt pracy zalicze-
niowej 15 stron to 120 zł, licencjat 1500,
magisterska 2000. Dla naszego rozmówcy

pisanie na zamówienie jest pracą dodat-
kową, ale nie ukrywa, że można na tym
nieźle zarobić.
W czasie zbierania materiałów do tego
tekstu przeprowadziliśmy ankiety wśród
241 studentów z czterech miast. Okaza-
ło się, że 11 proc. ankietowanych kupiło
pracę dyplomową, a 7 proc. zastana-
wiało się nad tym. Podobna liczba stu-
dentów myślała o kupieniu pracy zali-
czeniowej. Zaś 11 proc. przyznało się
do napisania takiego tekstu za kogoś.
Aż 36 proc. badanych zna kogoś, kto ku-
pił pracę dyplomową, a 29 proc. słysza-
ło o kimś, kto chciał, ale zrezygnował
zego t pomysłu.
Oczywiście należy podchodzić do wy-
ników z rezerwą – większość ankietowa-
nych uczy się na dużych uniwersytetach
i politechnikach. Niewykluczone, że zja-
wisko to wygląda inaczej w mniejszych

placówkach prywatnych. Jednak liczby
dają do myślenia na temat skali zjawiska.
Ciekawe były też komentarze, jakimi
dzielili się badani. Większość z nich pi-
sała, że uważają kupowanie prac za nie-
uczciwe i niesprawiedliwe. Pojawiały się
głosy, że lepiej dostać ocenę dostateczną
za własną pracę niż bardzo dobrą za oszu-
stwo. Wspominali o marnowaniu pienię-
dzy iaprzeczeniu idei studiów. Niektórzy z
dziwili się kupującym, twierdząc, że na-
pisanie pracy jest przecież łatwe.
Skoro tak, to dlaczego prace są kupo-
wane? Studenci wskazywali najczęściej
dwie przyczyny: brak czasu i nieumiejęt-
ność napisania naukowego tekstu. „Nie
wiemy, jaki język stosować. Seminarium
polega na robieniu spisu treści i prezen-
tacji dotyczących pracy, która jeszcze nie
istnieje”. Czasami prace kupuje się z de-
speracji albo przez trudności w dogada-
niu się z promotorem. Jeden ze studentów
napisał: „Kilka razy próbowałem zaliczyć
przedmiot przez napisanie pracy, która
wymagała znajomości pewnego oprogra-
mowania. Chodziłem na zajęcia, znałem
podstawy programu, ale dwa razy moja
praca została oceniona na niedostatecz-
ny. Od prowadzącego nie miałem żadnej
pomocy – nie było możliwości skonsul-
towania, co robiłem źle, a co dobrze. Po-
stanowiłem zlecić wykonanie. Wyniki
obliczeń opisałem już sam. Praca zosta-
ła zaliczona. Nie chciałem zdawać w nie-
skończoność. Nie wiedziałem, co robię
źle, izułem się sfrustrowany”. c

OPIEKUN



  • Dobry opiekun pracy jest w stanie
    łatwo się zorientować, czy student napi-
    sał ją sam. Ale opiekunowie przytłoczeni
    natłokiem obowiązków i pracy naukowej
    nie mają zbyt dużo czasu, by poświęcać go
    rzetelnej analizie tego, co pisze student.
    Nie wyobrażam sobie, by promotor miał
    czas na więcej niż siedem prac magister-
    skich – mówi dr Korablin. – Tymczasem
    na niektórych seminariach jest po 20 stu-
    dentów. Na uczelniach potrzeba zajęć
    z metodologii prowadzenia badań – bez
    tego uniwersytety bezwiednie przyczyniają
    się do rozwoju rynku prac dyplomowych.
    Jan, który zarabia na pisaniu prac, do-
    daje: – Nikogo, co ciekawe, nie zastanawia
    fakt, że znaczna część studentów, którzy
    notują przeciętne wyniki, nagle z recen-
    zji prac otrzymuje bardzo dobre stopnie!
    Jego zdaniem rynek ma się dobrze i nic
    nie zapowiada, żeby przestał prospero-
    wać. Uczestnikom nie grozi też społecz-
    ny ostracyzm. – Gdy przyznaję się innym
    do swojego fachu, reagują na ogół pozy-
    tywnie: „Wreszcie będę miał kogo polecać
    znajomym”.
    JOANNA CEL


W czasie zbierania
materiałów do tego tekstu
przeprowadziliśmy ankiety
wśród 241 studentów
z czterech miast. Okazało się,
że 11 proc. ankietowanych
kupiło pracę dyplomową,
a  7 proc. zastanawiało się
nad tym. Aż 36 proc.
badanych zna kogoś, kto kupił
pracę dyplomową.
Free download pdf