Polityka - 25.03.2020

(Barré) #1

a linie lotnicze odwołały większość po-
łączeń, potrzeba dużo mniej paliw. Mię-
dzynarodowa Agencja Energii (IEA) sza-
cowała, że w lutym popyt był mniejszy
o 4,4 mln baryłek dziennie (b/d), w czym
główny udział miały Chiny (spadek
o 3,6 mln b/d). W tym miesiącu, gdy wirus
sparaliżował większość rejonów świata,
spadek będzie zapewne większy. Gold-
man Sachs szacuje, że do kwietnia popyt
będzie o 4 mln b/d mniejszy niż normal-
nie, inni analitycy widzą to w ciemniej-
szych barwach i mówią o 10 mln. Padają
porównania do kryzysu z 1998 r.
I oto w samym epicentrum wiruso-
wego tornada doszło do czegoś, czego
nikt się nie spodziewał: wybuchła wojna
największych producentów ropy. Goto-
wi są zwiększać wydobycie, zalewając
świat tanią ropą. W normalnych cza-
sach uzgadniali poziom produkcji tak,
by ceny zbytnio nie spadły. Były wpraw-
dzie na tym tle tarcia między krajami
kartelu OPEC (ok.  44  proc. światowej
produkcji), których liderem jest Arabia
Saudyjska (12, 4  proc.), a niezrzeszony-
mi, których nieformalnym liderem jest
Rosja ( 11  proc.). Ale obie strony zaczęły
się dogadywać i zanosiło się, że powstanie
super-OPEC, który chwyci świat za gar-
dło. W 2018 r., podczas spotkań w ramach


tzw. OPEC+, Arabia Saudyjska naciskała
na Rosję, by utrzymywać ceny w prze-
dziale  8 0–100 dol. za baryłkę. Rosjanie się
na to nie godzili, bo zależało im na zwięk-
szaniu wydobycia. W lipcu 2019 r. zawarto
jednak porozumienie o „stałej współpra-
cy” w formacie OPEC+ i ustalono obniżo-
ne o 2,1 mln b/d limity wydobycia.

Problem polega na tym, że kraje pro-
dukujące ropę są skrajnie od niej uza-
leżnione. To główne źródło ich docho-
dów, więc jeśli cena spada, naturalnym
odruchem jest zwiększanie wydobycia,
by pokryć ubytki. A to powoduje dalszy
spadek. Stąd te limity i konieczność ich
pilnowania. Kiedy więc koronawirus za-
czął postępować w Azji, na początku mar-
ca OPEC+ zebrał się w Wiedniu, by ustalić,
co robić dalej. Arabia Saudyjska naciskała,
żeby obniżyć wydobycie o 1,5 mln b/d,
ale Rosjanie się nie godzili, więc wszyscy
rozjechali się bez porozumienia.
Arabia Saudyjska uznała to za casus bel-
li i zapowiedziała, że w tej sytuacji ona
nie czuje się związana wcześniejszymi
limitami i zaleje świat swoją ropą. Goto-
wa jest sprzedawać ją nawet po  25  dol.
za baryłkę. Liczyła, że to skłoni Rosjan
do powrotu do negocjacji, bo wiadomo,
że rosyjski budżet został skalkulowany

przy założeniu ok.  40  dol. za baryłkę,
a  40  proc. jej dochodów budżetowych
pochodzi z eksportu ropy i gazu. Ro-
sjanie podjęli rękawicę. Przekonują,
że dadzą sobie radę z tanią ropą i gazem
(którego ceny podążają za ropą). Mają
specjalny Narodowy Fundusz Bogactwa,
zgromadzony w czasach wysokich cen,
i nawet sześć lat mogą wytrzymać z ceną
2 5–30 dol. To Saudyjczycy będą mieli pod
górkę, bo choć biedni nie są, to ich budżet
skalkulowany został przy cenie  80  dol.
Będą musieli zacisnąć pasa.
Wojna nerwów to pojedynek dwóch au-
tokratów. Z jednej strony prezydenta Rosji
Władimira Putina, z drugiej saudyjskie-
go następcy tronu księcia Mohammeda
ibn Salmana, który w imieniu ojca rządzi
krajem. Robi to w sposób naprawdę bez-
względny. Ostatnio aresztował kolejnych
członków rodziny królewskiej.

Część ekspertów traktuje saudyj-
sko-rosyjską wojnę naftową jako
ustawkę. Jej celem jest tak naprawdę
pozbycie się amerykańskiej konkurencji.
Rewolucja łupkowa w USA doprowadziła
bowiem do radykalnej zmiany sił w świe-
cie naftowym. Ameryka z największego
konsumenta ropy stała się największym
producentem. Stała się też znaczącym
REKLAMA
Free download pdf