Polityka - 25.03.2020

(Barré) #1
REKLAMA

szanghajskich dzielnicach, Chińczycy,
którzy w 2000 r. stanowili 1 proc. klien-
tów najdroższych marek, dekadę później
dobijali do 20. W 2011 r. naczelna miej-
scowego „Vogue’a” Anjelica Cheung żaliła
się na nadmiar reklam: magazyn stał się
zbyt ciężki, by można go było utrzymać
w dłoni.
Zmieniał się też chiński gust. „Dziesięć
lat temu Chińczycy dopiero zaczynali
przywiązywać wagę do oznak statusu,
a jego wyrazem było logo. Dziś patrzą
na rzemiosło, jakość, detal. I łakną haute
couture (luksusowego krawiectwa)”, mó-
wił cytowany przez „Jing Daily” Stefano
Sassi, prezes Valentino. Co znamienne,
im mniejsze miasto, tym większe aspi-
racje. Luxe Digital zbadał, że 45 proc.
przedstawicieli klasy średniej w chińskich
miastach drugiej i trzeciej wielkości jest
zainteresowanych dobrami luksusowymi;
w największych zaś – 37 proc. To dlatego
marki takie jak Bottega Veneta, oferujące
torebki w cenie nawet 25 tys. zł, otworzy-
ły salony w peryferyjnych jak na Chiny
ośrodkach Changsha czy Harbin.
Parcie na luksus jest tam tak ogrom-
ne, że bez problemu znajdują się chętni,
by kupić zaproszenie na paryskie pokazy
Diora z drugiej ręki, z biletem na samolot
w pakiecie. Cena wycieczki? Równowar-
tość 0,5 mln zł. Ale kto bogatemu zabroni.
Także poważniejszych transakcji. W ostat-
nich latach Chińczycy kupili założony
w 1945 r., szyjący niegdyś dla Edith Piaf,
paryski dom mody Carven, legendarne
Lanvin (za którym ponoć silnie lobbował
chiński rząd; wiadomo, podatki trafiały-
by do Chin) oraz słynące z butów i tore-
bek szwajcarskie Bally. Zainwestowali też
w luksusowy sklep internetowy Farfetch,
przejęli marki Aquascutum, Cerutti 1881,
Maje czy mocno dochodowe Sandro.
Relacje Wschód – Zachód nie są jednak
pozbawione napięć. Chińczyk jest wraż-
liwy, szczególnie na kwestie politycz-
ne. Kiedy na jednym z uniwersytetów


goszczący z prezentacją przedstawiciel
Diora pokazał mapę kraju bez umieszczo-
nego na niej Tajwanu, oburzeni studenci
natychmiast wrzucili filmik z wykładem
do sieci, co wpędziło markę w poważny
kryzys. Dlatego gdy podobna wpadka,
tym razem z Hongkongiem, przytrafiła
się marce Versace, błyskawicznie poka-
jała się sama Donatella, prosząc o wyba-
czenie także na Facebooku, Twitterze czy
Instagramie, mimo że kanały te w Chinach
są niedostępne. Chodziło o udobruchanie
także diaspory.
Skutki zaniechań bowiem mogą być
opłakane. Pół miliarda razy (!) wyświe-
tlono post, że ambasador domu mody
Givenchy, piosenkarz Jackson Ye, wstrzy-
mał z nim współpracę po tym, jak marka
wypuściła na rynek koszulę z Hongkon-
giem zaznaczonym jako oddzielne pań-
stwo. Największą cenę z powodu reklamy
uznanej w Chinach za rasistowską (mo-
delka usiłowała jeść pizzę pałeczkami)
i pyskówki w mediach społecznościo-
wych zapłacili jednak Dolce&Gabbana.
Zbojkotowany duet praktycznie zniknął
z tamtejszego rynku.

Dyskretny urok szinuazerii
Łaskawszym okiem Chińczycy pa-
trząapożyczenia z na z ich kultury, mimo
że niedawną kolekcję girlsbandu Little
Mix, luźno nawiązującą do qipao, część
z nich uznała za przywłaszczenie i fety-
szyzację tego tradycyjnego chińskiego
stroju. Ten jednak interesował europej-
skich twórców co najmniej od 100 lat.
Jednym z pierwszych był Paul Poiret,
znany z uwolnienia kobiet z gorsetów,
ale i z korzystania z chińskich motywów.
Chińscy inwestorzy usiłowali zresztą
niedawno reaktywować – bez sukcesów


  • to zamknięte w 1929 r. atelier.
    Chinami zajmował się też Yves Saint
    Laurent, a w ostatnich latach Roberto Ca-
    valli, Oscar de la Renta, Gucci czy Tom
    Ford, zawierający w swoich kolekcjach


chińską symbolikę, kaligrafię, porcelanę,
smoki, kwiat lotosu i śliwy czy wreszcie
rewolucyjny uniform Mao. Na naszym
zaś podwórku szinuazerią, czyli nawią-
zującym do kultury chińskiej eklek-
tycznym stylem, operował Maciej Zień
w ubiegłorocznej kolekcji „Mojo”.
Fascynacjom tym z pewnością pomo-
gła głośna wystawa „China: Through the
Looking Glass” otwarta w 2015 r. w nowo-
jorskim MET, opowiadająca o 500 latach
wpływu Chin na luksusowe dobra Europy.
Zaprezentowała wszystko co najwarto-
ściowsze: od XV-wiecznych waz z dyna-
stii Ming po suknie z motywami origami
autorstwa Johna Galliano. Dyrektorem
artystycznym wystawy był Wong Kar Wai,
reżyser m.in. „Spragnionych miłości”,
a słynną MET Galę na cześć wystawy
ozdobiła m.in. Rihanna w żółtej kreacji
od Guo Pei, znanej bywalcom paryskiego
tygodnia mody, inspirującej się czasami
chińskiego imperializmu.
Obecnie jednak bardziej niż historycz-
ne motywy inspirują współcześni chińscy
twórcy. Tao Wang, Masha Ma, Grace Chen
czy Wen Pan dołączają do znanych „chiń-
skich Amerykanów”: Alexandra Wanga,
Jasona Wu, Anny Sui, Wery Wang, oraz
gwiazd mody europejskiej, jak Simone
Rocha, pół Chinka, pół Irlandka, robiąca
furorę twórczością z odniesieniami do dy-
nastii Tang czy sukienkami z papieru.
Chińczycy stanowią dziś też bodaj
największą narodową grupę studentów
na najlepszych światowych uczelniach,
ale i pracowników manufaktur i zakła-
dów, na przykład we Włoszech. Wiedzą,
co robią. Zachwyt Zachodem, a zwłaszcza
zachodnią modą, jak stało się to w przy-
padku Japonii, może Chinom minąć.
Według firmy konsultingowej McKinsey
ponad 75 proc. młodych Chińczyków woli
lokalne marki ubrań i butów. Niedaleka
przyszłość pokaże, jak lokalne staną się te
z Francji czy Włoch.
MICHAŁ ZACZYŃSKI
Free download pdf