Polityka - 25.03.2020

(Barré) #1

[ KULTURA ]


do 25 marca, jednak prawdopodobnie potrwa to znacznie
dłużej. Jak przypominają analitycy z serwisu boxoffice-bozg.pl:
„W zeszłym roku w analogicznym czasie sprzedano ok. 2 mln bi-
letów, co przekłada się na przychody rzędu ok. 40 mln zł”.
Dyrektor Radosław Śmigulski zapowiedział już, że Polski
Instytut Sztuki Filmowej będzie pracował nad pokryciem czę-
ści strat poniesionych przez twórców. „W najbliższych dniach
ogłoszę skład zespołu zadaniowego ds. kryzysu w branży au-
diowizualnej. (...) Zespół będzie na bieżąco analizował sytu-
ację na rynku i wypracuje krótko- oraz długoterminowy pro-
gram naprawczy sektora audiowizualnego” – napisał w apelu
umieszczonym na stronie internetowej PISF.
Ale tegoroczne kłopoty w polskim kinie zaczęły się jeszcze
przed wybuchem epidemii. Kilka tygodni temu zapowiadali-
śmy amach POLITYKI pojedynek rodzimych blockbustena ł -
rów. Luty był miesiącem, w którym o jak największą publicz-
ność – przynajmniej milion widzów – miały walczyć cztery
filmy. Niemal każdy z nich okazał się komercyjną klapą. Bardzo
dobry wynik, ponad 1,6 mln widzów, osiągnęła jedynie adapta-
cja erotycznego bestsellera „ 365 dni”. „Zenek”, mocno promo-
wana przez TVP biografia króla disco polo Zenona Martyniuka,
zgromadził nieco ponadpółmilionową publiczność. Nowy film
Patryka Vegi „Bad Boy” przyciągnął tylko ok. 386 tys. widzów,
a komedia „Swingersi” – trochę ponad 315 tys. W przypadku
dwóch ostatnich tytułów wyniki z pewnością jeszcze by się


w kolejnych tygodniach nieco poprawiły, jednak szczególnie
dla filmu Vegi to frekwencyjna porażka.
Największym przegranym dramatycznej sytuacji w polskich
kinach stał się jednak najnowszy film Jana Komasy „Sala samo-
bójców. Hejter”. Zdążył jeszcze trafić na ekrany, a w pierwszy
weekend wyświetlania zobaczyło go ponad 140 tys. osób. Wynik
może nieco poniżej oczekiwań – mowa wszak o dziele artysty,
któremu przed chwilą cała Polska kibicowała podczas rozdania
Oscarów – ale w sytuacji narastającego niepokoju wywołanego
epidemią to i tak niezłe osiągnięcie. Niewykluczone, że „Hejter”
wróci jeszcze na ekrany, gdy sytuacja się unormuje, ale strat już
nie odrobi. Dystrybutor zdecydował się więc już teraz na wpro-
wadzenie filmu do obiegu VOD, co wydaje się bardzo rozsądnym
ruchem, gdy jeszcze świeże są entuzjastyczne recenzje i opinie
widzów, którzy zdążyli zobaczyć film w kinach.


Kto straci, kto zyska
Do tego wszystkiego doszedł jeszcze jeden czynnik – atrak-
cyjny dla widzów, ale już mniej dla filmowców. Duże sieci kin
obniżyły, i to znacząco, ceny biletów. Multipleksy zarzekały się,
że zmiana cen nie miała nic wspólnego z koronawirusem – sieć


Multikino wprowadziła jako pierwsza obniżki już w listopadzie
ubiegłego roku. Niższe, nierzadko o połowę, ceny biletów ozna-
czają znacząco mniejsze wpływy dla producentów i dystrybu-
torów. „Co dalej z polskim kinem?” – alarmował na Facebooku
Leszek Bodzak, producent m.in. „Bożego Ciała” Jana Komasy
i „Ciemno, prawie noc” Borysa Lankosza. „Jeśli tak radykal-
na obniżka cen biletów się utrzyma, to powinna zmusić pol-
skich producentów do zmniejszenia budżetów filmów średnio
o 35 proc. To oznacza również gwałtowny spadek honorariów
o taki sam procent. (...) w tej sytuacji nawet produkowanie naj-
bardziej komercyjnego kina stanie się nieopłacalne”.
W tej chwili trudno jednak przewidzieć, czy sieci multi-
pleksów utrzymają po kwarantannie tak niskie ceny. Z jednej
strony będą się starały przyciągnąć przed ekrany wystraszoną
publiczność, z drugiej – będą chciały odrobić chociaż część
strat. Warto przy okazji przypomnieć, że nie chodzi wyłącznie
o pieniądze ze sprzedaży biletów, lecz również o spore przy-
chody ze sprzedaży barowej. Sieci multipleksów skierowały
do minister rozwoju Jadwigi Emilewicz pismo z prośbą o dopre-
cyzowanie podstawy prawnej, która pozwoliła na zamknięcie
kin: „Nie jesteśmy w stanie generować żadnych przychodów,
jednocześnie ponosząc ogromne koszty kredytów, najmu i pen-
sji pracowniczych”. Ale to dla małych, niezależnych kin prze-
dłużająca się kwarantanna może okazać się zabójcza.
Nawet gdy minie zagrożenie epidemiczne i wrócimy do kin,
branża filmowa tak łatwo strat nie odrobi. Przesuwanie kolej-
nych premier na drugą połowę roku (większość tytułów nie
ma jeszcze konkretnej daty wprowadzenia do dystrybucji)
oznacza, że na rynku zrobi się wielki tłok. Filmy będą ze sobą
konkurować jeszcze ostrzej niż zwykle, na czym prawdopodob-
nie stracą wszyscy. Dlatego rozsądnym pomysłem Universalu
było przesunięcie premiery „Szybkich i wściekłych 9” aż o rok


  • zaplanowane na wiosnę przyszłego roku filmy też się poprze-
    suwają, wiele z nich wciąż jest w produkcji, która teraz weszła
    w fazę kilkutygodniowej hibernacji.


Sceny mycia rąk
Przesunięte na nowe terminy festiwale filmowe, a także koncer-
ty oraz inne wydarzenia kulturalne będą dodatkową konkurencją
dla kin. Nie sposób też oszacować, jak długotrwałe będą psy-
chologiczne efekty pandemii – czy ludzie po kilkutygodniowym
albo kilkumiesięcznym ograniczeniu swobody spędzania wol-
nego czasu od razu rzucą się w wir kulturalnego życia? Czy będą
skłonni wydawać pieniądze akurat na kino? W jaki sposób nasze
filmowe doświadczenia zmienią się pod wpływem serwisów stre-
amingowych, które przecież już wcześniej były silną konkuren-
cją dla kina? Jak zmieni się filmowa obyczajowość? Krytyk Piotr
Dobry zastanawiał się na Facebooku: „Czy w kinie familijnym,
promującym pozytywne wzorce, będą obligatoryjnie dopisy-
wane sceny mycia rąk? Czy sceny zbliżeń międzyludzkich będą
cenzurowane, jak sceny palenia, przynajmniej w filmach PG-13?
Czy pocałunek to nowy papieros?”.
Czy zmieni się oblicze festiwali filmowych? Po odwołaniu SXSW
pojawiały się głosy, by pokazać zgłoszone do konkursu filmu
w którymś z serwisów VOD – apelował o to m.in. północnoir-
landzki dokumentalista Mark Cousins. Część mniejszych festi-
wali zapowiedziała już przeniesienie swoich programów do sieci.
Odpowiedzi na te pytania będziemy poznawać dopiero w nad-
chodzących miesiącach. Kino – jak wszystkie inne dziedziny życia
i gospodarki – niewątpliwie zmieni się pod wpływem pandemii.
Ale przetrwa. Bo dziś trudno sobie wyobrazić, by oglądanie no-
wego Bonda lub uczestnictwo w festiwalu filmowym miało już
na zawsze pozostać doświadczeniem zamkniętym w czterech
ścianach naszych mieszkań.
JAKUB DEMIAŃCZUK

Aktor Tom Hanks też zakaził się wirusem SARS-CoV-2.


© GETTY IMAGES
Free download pdf