Kiedy nareszcie osoba stojąca przede mną odeszła od okienka i nadeszła moja kolej,
żeby zadać pytanie, czułam się, jakbym raczej odwróciła się do sąsiada i powiedziała mu:
“Tak, tak, to prawda, uważam się za tak szczególną, że pytam się z niedowierzaniem, czy
naprawdę mam stanąć w tej długiej kolejce, żeby dostać się na oddział dla
nieuprzywilejowanych”. Zamiast tego nachyliłam się do okienka i zadałam siedzącej po
drugiej stronie szyby kobiecie oczekiwane przez wszystkich pytanie, starając się nadać mu
jak najbardziej racjonalną i niewinną formę.
Zawsze zastanawiało mnie, po co w niektórych urzędach, bankach czy innych
placówkach obsługa była oddzielona od klientów szybą. Podejrzewałam, że to na wypadek
agresji, którą mogliby okazać niektórzy klienci, choćby na wiadomość o wysokości
należnego rachunku. W moim przypadku na przykład, z moją skandaliczną Plakietką i
podejrzanym zachowaniem zapewne każdy pracownik instytucji publicznej mógłby się
poczuć zagrożony. Taka szyba dawała im natomiast gwarancję, że są chronieni i odizolowani
od tych dzikich, niezrównoważonych ludzi.
- Jeśli chce pani być przyjęta do szpitala, to po co pani tu przychodzi? Proszę stanąć
w kolejce głównej – powiedziała kobieta szorstkim tonem, zaledwie zdążyłam zadać swoje
pytanie. – Chce się pani domagać równouprawnienia z uprzywilejowanymi, czy co? - Nie, oczywiście, że nie – odpowiedziałam, prawie śmiejąc się, jakby sama ta myśl
była dla mnie jakoś niepojęcie niedorzeczna.
Nic zresztą dziwnego, skoro kobieta zabrzmiała, jakby pytała mnie o planowanie
morderstwa. - To proszę stanąć w tej kolejce! – powtórzyła, dając mi do zrozumienia, że jeśli
odważę się zapytać o coś jeszcze albo po prostu pozostanę w tym miejscu sekundę dłużej,
uzna to za manipulację i wezwie straż, która wyprowadzi mnie stąd siłą.
Mając nadzieję, że o niczym nie zapomniałam, oddaliłam się zatem pośpiesznie i
stanęłam za jakimś mężczyzną, który – tak przynajmniej mi się wydawało – stał jako ostatni
w głównej kolejce. - A co się pani tu wpycha?! – usłyszałam za sobą podniesiony głos i zobaczyłam jakąś
starszą panią, która patrzyła na mnie z oburzeniem. – Nie widzi pani, że tu się kończy
kolejka?
Kobieta stała przy otwartych teraz przezroczystych drzwiach wejściowych, a
właściwie za nimi, w przedsionku, za nią natomiast stała jeszcze jedna pani, która również
obdarzyła mnie nagannym spojrzeniem. - Przepraszam, nie zauważyłam – odpowiedziałam i przeszłam szybko obok nich na
właściwy koniec kolejki. - Nie zauważyła pani? Ha, ha, a to ciekawe! A zauważyła pani, że drzwi są
przezroczyste? – kontynuowała starsza kobieta.
Jej wzrok spoczął nagle na mojej Plakietce i na jej twarzy pojawiła się dzika
satysfakcja. - Aha, bo pani myśli, że pani nie dotyczy wydłużenie kolejki? Że pani nie dotyczy
stanie w jakimś przedsionku? A wie pani, co ja pani powiem?
Po raz kolejny nie odpowiedziałam na pytanie, domyślając się, że jest to jedno z tych
pytań, na które lepiej nie odpowiadać, jeśli nie chce się dolać oliwy do ognia.