W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

dodatku trochę, że nigdzie nie widziałam wyglądającego znajomo sąsiada, który stał za mną
w kolejce do informacji, choć może powinnam się z tego powodu cieszyć, bo istniała
przynajmniej jakaś szansa, że już się tu nie zobaczymy. Rozgląda łam się ze stonowaną
dyskrecją po pomieszczeniu, pilnując, żeby nie obrócić się zbyt mocno do tyłu i nie spojrzeć
na stojącego tam za mną mężczyzny, tak jakbym chciała mu powiedzieć: „A pan z jakiej racji
jeszcze tu stoi? Czy pan nie widzi, że na mojej Plakietce jest napisane „Bezczelna egoistka”,
a bezczelne egoistki nie lubią, kiedy ktoś traktuje je jak zwyczajne obiekty ustawione w
kolejce?!”.
Mój kręgosłup zaczynał mnie boleć coraz mocniej i martwiłam się, ile czasu
wytrzymam jeszcze, stojąc w takiej pozycji z palącym spojrzeniem znajdującego się za mną
pana na plecach i z otaczającą mnie zewsząd presją przesuwania się w odpowiednim rytmie i
w odpowiedni sposób, podszytą podtekstem „Stłumiony bunt niezadowolonej Oli jest tu dla
nas jedyną atrakcją – ale za to jaką!”, potwierdzanym od czasu do czasu przez znaczące,
wyniosłe spojrzenia i uwagi otaczających mnie osób.
Kiedy na przykład pozwoliłam sobie, zapewne nie w pełni świadomie, na trochę
bardziej nerwowy krok, głośne westchnięcie i postukanie kilka razy butem o podłogę, stojący
gdzieś za mną emeryt skomentował to następującymi słowami:



  • A pani co się tak niecierpliwi? Pewnie jest pani nieprzyzwyczajona do czekania, bo
    ktoś z napisem „egoistka” i „buntowniczka” na Plakietce myśli, że wszystko mu się należy w
    pierwszej kolejności niczym pierwszemu uprzywilejowanemu, co? Ha, ha!

  • Nie, wcale tak nie myślę! – odpowiedziałam automatycznie.

  • To czemu robi pani takie dziwne kroki, jakby chciała pani pokazać, że się pani
    nudzi, zupełnie jak dziecko, które nie może spokojnie ustać w miejscu, co?

  • Nie wiem, w ogóle o tym nie myślałam! – powiedziałam, częściowo z ulgą, że
    nareszcie mogę powiedzieć coś prawdziwego i być może łagodzącego mój ohydny
    wizerunek, a częściowo z obawą, że brzmi to wyłącznie jak typowa „wymówka”, mająca na
    celu zakrycie niewygodnej prawdy.

  • To ciekawe, a czy pani w ogóle myśli? Ha, ha!

  • Proszę pani – tym razem to kobieta stojąca przede mną odwróciła się tak nagle, że
    poczułam, jak przechodzi przeze mnie mrożący krew w żyłach dreszcz i paraliżuje mnie od
    wewnątrz. – Ja też się niecierpliwię i proszę mi uwierzyć, że wolałabym już leżeć sobie
    wygodnie w łóżku szpitalnym, a najlepiej opalać się pod palmą na tropikalnej wyspie, ale –
    proszę zauważyć – ja nie robię z tego takiego cyrku! I nikt nie robi! Jeśli chce pani robić cyrk
    i popisywać się swoimi przekonaniami, jakoby należało się pani pierwsze miejsce w kolejce
    dla uprzywilejowanych, to proszę stąd wyjść!
    Kobieta była dość młoda w porównaniu do ludzi stojących z nami w kolejce,
    należących głównie do ostatniej lub przedostatniej grupy wiekowej, ewentualnie nieformalnej
    podgrupy starszych dorosłych, i chociaż w pierwszym odruchu nie śmiałam spojrzeć na jej
    Plakietkę, byłam prawie pewna, że znajdowała się ona co najwyżej na granicy grupy
    młodych dorosłych i dorosłych. Nie znaczyło to jednak oczywiście, że mogłam liczyć na
    trochę większe zrozumienie z jej strony. Obywatele na ogół wielbili formalność i byli
    upoważnieni do zwracania mi uwagi niezależnie od wieku, a nawet stanu uprzywilejowania.
    Emeryt, który zaczął rozmowę, zaśmiał się jeszcze, mówiąc, że dla niego byłaby to
    nawet wspaniała atrakcja, gdybym zrobiła taki cyrk właśnie tutaj, bo to przynajmniej

Free download pdf