W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

pielęgniarka, która przyszła po mnie (chyba, że stanęła na środku i zawołała głośno, gdzie
jest Ola Karlen, ale bardzo w to wątpiłam), a po trzecie, nawet jeśli wywołała mnie na głos,
nie chciałam teraz oświadczać wszem i wobec, że to ja jestem tą bezczelną niewdzięcznicą,
która zniknęła sobie z pola widzenia, kiedy przyszli się nią zaopiekować, tak jakbym była z
tego dumna. A poza tym, gdyby się okazało, że tej pielęgniarki wcale tu nie było, co było
przecież ostatecznie bardzo prawdopodobne, zwróciłabym na siebie powszechną uwagę, a
moja ostentacyjna niecierpliwość od razu skłoniłaby wszystkich do odczytania mojej
Plakietki.
Pozostawało mi zatem siedzieć dalej i mieć nadzieję, że pielęgniarka dopiero się
pojawi i że jak najmniej ludzi zdecyduje się odczytać moją Plakietkę. Z każdą chwilą czułam
się coraz gorzej, bo każda chwila była dla mnie nieopisanym wysiłkiem w tej walce o
zamaskowanie swojej etykiety i całej swojej anty-dyskretnej osoby. Najgorsza chyba była
świadomość, że być może siedzę tu bez sensu, czekając na coś, co się nigdy nie wydarzy i
pokazując ludziom, jaka jestem głupia i naiwna. Zdawało mi się, jakbym mówiła: „Patrzcie
na mnie, wyobraźcie sobie, jaka muszę być zarozumiała, żeby myśleć, że nikt nie mógł po
mnie przyjść, kiedy byłam w łazience, tak jakbym nacisnęła jakiś magiczny przycisk i
zatrzymała czas, bo przecież ja muszę się obsłużyć, a reszta świata niech czeka i się nie
rusza”. Na pewno było wokół mnie przynajmniej kilka osób, które to zauważyły. Czułam się,
jakbym była cała oblepiona tymi ohydnymi myślami i rozsadzało mnie takie napięcie, że mój
ból kręgosłupa rozprzestrzenił się praktycznie na całe ciało i zrobiło mi się tak zimno, że
miałam ochotę założyć na siebie z powrotem kurtkę, ale nie chciałam manewrować z
Plakietką, odpinając ją i przypinając demonstracyjnie na okrycie wierzchnie. Poza tym,
byłam potwornie zmęczona i odczuwałam naglącą potrzebę zamknięcia oczu oraz
definitywnego odcięcia się od tego opresyjnego otoczenia.
Starałam się nie myśleć, co robiłabym teraz w rozkosznie pustym domu i jakim rajem
wydawał mi się on teraz w porównaniu do tego miejsca. Było już dobrze po siódmej i mniej
więcej o tej porze zwykle się budziłam, aby pogrążyć się ponownie w nudnym i
pozbawionym życia procesie zbierania energii na nadchodzący dzień, leżąc w łóżku przez
następne dwie godziny i usiłując przyzwyczaić się do rażącego bezlitośnie światła. Dzisiaj
natomiast wstałam o wpół do piątej i czułam się, jakby od tej godziny minęło już pół dnia.
Nie zamknęłam jednak oczu, bo nie chciałam ryzykować, że pielęgniarka przyjdzie
po mnie akurat wtedy, kiedy nie będę jej widzieć, poza tym z pewnością spowodowałoby to u
mnie tylko wzrost napięcia, jako że pod powiekami widziałabym setki wpatrzonych we mnie
par oczu należących do ludzi, zastanawiających się, jak długo zamierzam jeszcze udawać, że
ich nie widzę i że zatłoczona poczekalnia to wprost wymarzone miejsce na spokojny sen.
Kiedy zresztą przez chwilę spróbowałam to zrobić, usłyszałam, jak jakaś pani niedaleko mnie
mówi: „Patrzcie na nią, udaje niewidomą!”. Szybko otworzyłam zatem oczy, zerkając na nią
przelotnie i próbując przybrać w naturalny sposób taką pozycję, jakbym właśnie próbowała
zmusić się do rozbudzenia, zasłaniając jednocześnie odrobinę swoją Plakietkę, zanim ktoś
zdążył się do niej doczepić i powiedzieć, że oprócz udawania niewidomej udaję jeszcze
głuchą i w ogóle niepełnosprawną umysłowo, jako że na mojej Plakietce mieszczą się napisy
„buntowniczka” i „manipulantka”.
Zajrzałam zatem jeszcze raz do dokumentów, które otrzymałam od kobiety w
rejestracji i uzmysłowiłam sobie, że nie wiedziałam jeszcze nawet, na jaki oddział w szpitalu

Free download pdf