W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

może nawet byłam już w pobliżu i może moje spóźnienie nie będzie miało tak wielkiego
znaczenia.
Kiedy doszłam do końca korytarza, zobaczyłam, że mam do wyboru iść dalej prosto
do kolejnego holu albo skręcić w prawo w jakiś mniejszy korytarzyk. Oczywiście nie
zauważyłam po drodze żadnych drogowskazów – czemu miałyby one służyć, skoro wszyscy
pacjenci byli prowadzeni przez pracowników szpitala? Wokół mnie co chwilę przechodzili
jacyś ludzie, głównie personel medyczny. Nie chciałam więc zatrzymywać się na dłużej niż
kilka sekund i sprawiać wrażenia zagubionej, żeby donieśli na mnie tej pielęgniarce i całemu
oddziałowi, który już pewnie wymyślał dla mnie jakąś karę na wypadek, gdybym się
odnalazła. Z drugiej strony, zapytanie kogoś o drogę na oddział mogło być moją jedyną
szansą wybrnięcia z tej sytuacji.
Zanim jednak zdążyłam podjąć decyzję, w którą stronę iść lub do kogo się odezwać,
zobaczyłam idącą w moim kierunku pielęgniarkę, która patrzyła na mnie, jakbym właśnie
przeprowadziła zamach na pacjentów jej szpitala.



  • A pani co? To mają być jakieś kpiny? – zapytała, kładąc ręce na biodrach i patrząc
    na mnie groźnie.

  • Przepraszam – odpowiedziałam szybko. – Zostałam trochę w tyle i chyba trochę się
    pogubiłam przez chwilę.

  • Nie, proszę pani – oznajmiła kobieta. – Pani została bardzo w tyle i zupełnie się pani
    zgubiła odkąd straciła nas pani z oczu. A gdybym po panią teraz nie wyszła, pewnie nigdy by
    pani nie doszła na oddział.

  • No, nie wiem, czy tak zupełnie się zgubiłam... - zawahałam się, myśląc usilnie, co
    postawi mnie w korzystniejszym w świetle – założenie, że wcale się tak bardzo nie zgubiłam
    i moja wina wcale nie była taka duża czy pokorne przyznanie się do wielkości swojego
    błędu?

  • To nie ma teraz znaczenia – pielęgniarka przerwała moje rozmyślania. – Proszę mi
    lepiej powiedzieć, dlaczego pozostała pani w tyle?
    Po raz kolejny nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć, by nie wyjść na kompletną
    egoistkę, która, jedyne, czym może się pochwalić, to rażąca prawda na jej Plakietce.

  • Sama nie wiem, jak to się stało. Musiałam wciągnąć walizkę po schodach i jakoś tak
    wolno mi to poszło... - urwałam, żałując, że zaczęłam mówić.

  • To ja pani teraz powiem, jak ja to widzę. Pani chciała zwrócić na siebie uwagę,
    zabrać mi czas – mi, pracownikowi szpitala, który ma o wiele więcej do roboty niż
    prowadzenie zdrowych pacjentów na oddział i zademonstrować wszystkim, że to, co ma pani
    wypisane na Plakietce jest absolutną prawdą!
    Pielęgniarka przeszywała mnie wzrokiem, pod którego wpływem bałam się nawet
    oddychać. Bo jak ja mogę sobie tak po prostu oddychać po tym co zrobiłam, jak gdyby nigdy
    nic się nie stało?

  • Za mną – rzuciła w końcu kobieta, odwróciła się i popędziła przed siebie, a ja od
    razu za nią, żeby tym razem na pewno nie stracić jej z oczu.
    Weszłyśmy na oddział, który na szczęście znajdował się prawie tuż za rogiem i
    pielęgniarka zaprowadziła mnie do rejestracji.

  • Proszę tu usiąść i czekać – powiedziała, pokazując mi krzesła pod ścianą i znikając
    w jakimś pomieszczeniu.

Free download pdf