W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

pójście do toalety było raczej na pewno formalnie dozwolone w tych okolicznościach, jednak
nie oznaczało to jeszcze, że byłoby uznane za słuszną decyzję. Byłam przekonana, że
gdybym została wezwana przez jakiegoś medyka w chwili mojej nieobecności, później
szukałby on sposobności, żeby zemścić się na mnie albo przynajmniej, żeby dać mi odczuć,
że poczuł się przeze mnie zlekceważony i że powinnam się wstydzić.
Kiedy kobieta przyszła i zajęła swoje krzesło, siedziałyśmy tak razem jeszcze około
dziesięć minut, obie wpatrzone w swoje telefony, a ja starałam się przekonać pielęgniarki
swoim zachowaniem, że wcale mnie nie obchodzi, że gadają mi nad uchem i że naprawdę ani
ich nie podsłuchuję ani nie spodziewam się z ich strony oskarżenia mnie o podsłuchiwanie,
ale i tak co jakiś czas zdarzało mi się słyszeć jeszcze komentarze związane jakoś z moją
niedawną akcją typu: „Uważajcie tylko, bo jeszcze pani Ola nas podsłucha!”, które nie
brzmiały oczywiście ani trochę poważnie. Byłam świadoma, że ta akcja, podobnie jak
wszystkie moje skandaliczne zachowania, będzie zapisana w umysłach świadków, a może
nawet w obszernych i dogłębnych aktach prowadzonych przez Centralną Bazę Społeczeństwa
na wieki.
Wkrótce coraz więcej osób zaczęło się pojawiać na korytarzu. To pielęgniarka kogoś
wzywała, to jakiś pacjent przechadzał się korytarzem, to jakieś nowe osoby zjawiały się
niedaleko mnie i zajmowały sąsiednie krzesła, kiedy już ta młoda kobieta została wezwana i
znowu zaczęło ogarniać mnie nieprzyjemne wrażenie, że ktoś udaje, że o mnie zapomniał.
Mijało już pół godziny, odkąd zostałam jedyna osoba z naszej grupy, siedzącą jeszcze na
korytarzu i nie przydzieloną do żadnego pokoju i zaczęłam podejmować decyzję o podejściu
do rejestracji i zadaniu jakiegoś pytania. Poza tym, musiałam wstać, żeby iść do toalety, bo
tym razem naprawdę tego potrzebowałam.



  • Przepraszam – powiedziałam, podchodząc do lady i zwracając się do siedzącej za
    nią pielęgniarki, starając się nie myśleć o tym, co powiedziałam niedawno do jej koleżanki. –
    Ja przyszłam dziś rano na oddział i chciałam zapytać, czy wiadomo, ile czasu jeszcze będę
    czekać na przydzielenie do sali albo jakieś badania?
    Pielęgniarka spojrzała na mnie i westchnęła z irytacją.

  • A co, gdzieś się pani spieszy?

  • Nie, ja tylko...

  • Droga pani – kobieta wyprostowała się na krześle. – Jeśli pani myśli, że jest pani
    jedyną pacjentką na tym oddziale, to jest pani w błędzie. Z tego co wiem, to pani się w ogóle
    troszeczkę spóźniła. A później jeszcze sugerowała nam pani bezczelnie, że za głośno
    rozmawiamy, jakbyśmy nie miały już nawet prawa do zwykłej rozmowy!

  • Przepraszam, ja nikomu nie mówiłam, że za głośno rozmawia... – odpowiedziałam
    zdziwiona.

  • Nie? To już pani nie pamięta, jak powiedziała pani do pielęgniarki „Ja nie
    podsłuchuję”, jakby ktoś zapraszał panią do naszej prywatnej rozmowy?

  • No właśnie, powiedziałam, że nie podsłuchuję państwa rozmowy! – próbowałam się
    bronić.
    Kobieta pokręciła głową z niedowierzaniem.

  • Proszę nie udawać głupiej. Nikt przecież nie myślał, że pani podsłuchuje, dopóki
    pani tego nie powiedziała. Tego już naprawdę za wiele.

Free download pdf