W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

pani miała na myśli sugestię typu: „To chyba dobry powód, żeby skończyć się objadać i
podziękować mi za informację, prawda?” czy może raczej „Jeśli się teraz odezwiesz, to
będzie to totalna hipokryzja. Nie odezwałaś się do mnie, odkąd ja otworzyłam się przed tobą
w kolejce do rejestracji, a teraz nagle miałabyś skomentować to, co powiedziałam, tylko
dlatego, że odnosi się to do ciebie i jakoś cię obchodzi? Bo ciebie obchodzi tylko to, co
dotyczy ciebie, prawda? Jedzie obiad dla mnie i dla ciebie, więc to jest interesujące, ale ja
sama nie jestem wystarczająco interesująca, żeby powiedzieć do mnie „Dzień dobry”, co
nie?”.
Zdecydowałam się w końcu na dalsze milczenie, dochodząc do wniosku, że za bardzo
boję się tej drugiej reakcji. Milczenie ostatecznie chyba zawsze wydawało mi się
najbezpieczniejsze, bo wtedy nie ujawniam nic formalnie i nikt nie może mnie raczej o nic
formalnie oskarżyć. A w każdym razie nie jest to aż takie łatwe.



  • Widziała pani, jak jadą? – zapytała kobieta od gazety.

  • Nie, ale słyszałam wózek i jestem prawie pewna, że to obiad. Poza tym, chyba
    zawsze przywożą jakoś o tej godzinie, czy nie?

  • No... W zasadzie tak. A pani skąd wie? Przed chwilą pani dopiero przyszła na
    oddział.

  • Doświadczenie robi swoje. Proszę mi wierzyć, byłam niedawno w innym szpitalu.

  • Pani? Ojej, a co się stało? Pani tak młoda, co za nieszczęście...

  • E tam, ja wszystko przetrzymam! Ja nie marudzę tak jak niektórzy ludzie, na
    przykład ta pani tam – tu wskazała na mnie. – Od urodzenia mam jakieś zaburzenia
    wewnątrzmózgowe i regularnie jeżdżę do szpitali na kontrole. A ostatnio jeszcze jakieś
    dodatkowe komplikacje się pojawiły i okazało się, że te leki, które wtedy dostałam,
    właściwie chyba nieźle mi zaszkodziły. Więc teraz znowu dali mnie na diagnostykę ogólną.

  • Ojej, współczuję... - powiedziała kobieta od gazety łamiącym się głosem i spojrzała
    na swoją nową towarzyszkę z widocznym współczuciem w oczach. – Nawet zdrowie ma pani
    zepsute w stopniu średnim, z tego co widzę na pani Plakietce... A pani jest jeszcze tylko
    młodą dorosłą, muszą panią jakoś wyleczyć. W tym wieku człowiek powinien cieszyć się
    życiem!

  • Też mam taką nadzieję. W końcu w tym wieku się jeszcze nie umiera...
    Zapewne miało to oznaczać w podtekście: „Ale nasza nowa towarzyszka chyba myśli,
    że się umiera”, jako że czułam się zupełnie, jakbym umierała, a nawet gorzej i zapewne
    musiało to być po mnie jakoś widoczne. Obie kobiety zamilkły na chwilę, zapewne żeby
    skontrolować moją reakcję. Ja natomiast dalej jadłam sobie powoli, bo, szczerze mówiąc, ten
    rzekomo nadchodzący obiad nieszczególnie mnie obchodził. Czułam się taka głodna, jakbym
    mogła zjeść praktycznie wszystko. A gdybym jednak przerwała teraz jedzenie, oznaczałoby
    to, że przyjęłam sugestywny komunikat mojej trochę starszej koleżanki i zuchwale przyznaję
    się do tego, że usłyszałam go, ale nic nie powiedziałam, bo to zbyt mocno uraziłoby moją
    dumę.

  • A tej starszej pani chyba trzeba będzie wziąć obiad. Bo nie wiadomo, kiedy ona
    wróci – odezwała się znowu ta pani od gazety.

  • A właśnie, co się z nią stało? Widziałam ją tylko przez chwilę i zaraz gdzieś ją
    zabrali.

Free download pdf