W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

zapadnięcia w sen, postanowiłam się położyć i spróbować zdrzemnąć się lub chociaż
wypocząć odrobinę, zakrywając głowę kołdrą. Nastawiłam sobie budzik na pięć minut przed
zapowiedzianą godziną badań, tak na wszelki wypadek, gdyby jakimś cudem udało mi się
zasnąć. Moje współlokatorki nie chciały oczywiście zgasić światła ani ściszyć swoich
głosów, a do tego mój autodestrukcyjny umysł zaczął się lękać, że mój budzik, który miała
zadzwonić za prawie dwie godziny, mógł kogoś zdenerwować. Nie byłam pewna, ale pani
Eleonora nie była chyba wezwana na to wieczorne badanie i mogłaby być bardzo
niezadowolona, gdyby obudził ją dźwięk mojego budzika.
Choć definitywnie wolałam zasnąć i pogrążyć się w nieświadomości na jak najdłużej,
mój organizm posłuchał jednak tej autodestrukcyjnej części mnie i tuż przed dwudziestą
trzecią byłam całkowicie świadoma, choć głowa bolała mnie do tego stopnia, że
zastanawiałam się, czy nie powinnam poprosić pielęgniarki o jakąś tabletkę przeciwbólową.
Po pobraniu krwi zapytałam w końcu jedną z nich o taką możliwość, ale odpowiedziała, że
nie będzie teraz wołać żadnego lekarza, żeby podjął decyzję odnośnie zażywanych przeze
mnie leków, bo lekarze też muszą kiedyś spać, nawet jeśli mi się wydaje, że nie muszą.
Następnie zarządziła, że mam iść spać, po czym wołała coś jeszcze na korytarzu przez pół
godziny, przemierzając go kilkukrotnie głośnymi krokami, ona lub jej koleżanki, i powodując
za każdym razem wzbierający ból w mojej czaszce i kręgosłupie.
Następnego dnia zostałam brutalnie obudzona prawdopodobnie najjaskrawszym
światłem i najdobitniejszym dźwiękiem, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia. Ktoś,
zapewne jakaś pielęgniarka, podeszła do mnie i chyba zmierzyła mi temperaturę, po czym
oznajmiła, że za godzinę będziemy mieć badania. Zgasiłam po niej światło i zamknęłam
drzwi, ale nie zasnęłam już, dopóki ten sam głos nie poderwał mnie z letargu po raz kolejny.



  • Zapraszam na badania! – usłyszałam, choć wydawało mi się, że to, co właścicielka
    tego głosu naprawdę chciała nam powiedzieć to: „Koniec leżenia, lenie! Nie możecie być
    wypoczęte, dopóki znajdujecie się pod naszą władzą! Już my o to zadbamy! Ha!”.
    Moje współlokatorki zaczęły prawie natychmiast podnosić się z łóżek. Mi nie
    przyszło to tak łatwo i musiałam użyć całej siły swojej woli, motywowanej strachem przed
    oskarżeniem mnie o lekceważenie poleceń personelu medycznego, żeby zmusić się do
    doprowadzenia się do pozycji pionowej. Oczy bolały mnie tak bardzo, że musiałam
    nieustannie zaciskać je i otwierać, żeby być w stanie widzieć cokolwiek wokół siebie, a kiedy
    już je otwarłam, mogłam patrzeć na świat jedynie przez wąskie szparki. Gardło miałam tak
    wysuszone, jakbym nie piła od trzech dni, zrobiłam więc kilka łyków czystej wody, która
    jednak okazała się smakować niezwykle gorzko. Stopy miałam nieprzyjemnie spuchnięte i
    chociaż nie czułam już bólu głowy, wciąż miałam wrażenie, jakbym miała na twarzy jakiś
    drażniący metalowy woal, odcinający mnie skutecznie od świeżego powietrza.
    Biorąc to wszystko pod uwagę, zdawałam sobie również sprawę, że musiałam
    wyglądać katastroficznie. Włosy uporczywie wchodziły mi na twarz i nie chciały ułożyć się
    w żaden sposób, a moja twarz, pozbawiona choćby najdelikatniejszej warstwy makijażu,
    musiała wyglądać chorobliwie. Poza tym, miałam na sobie piżamę, a przynajmniej strój do
    spania, który, choć wybrany specjalnie z myślą o przyzwoitym zaprezentowaniu się w
    dzielonym pokoju, wciąż pozostawał strojem do spania i wcale nie prezentował się godnie na
    publicznym korytarzu.

Free download pdf