W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

oznaczało oczywiście, że poczułam się lepiej, ale w istocie nie wierzyłam, żebym
kiedykolwiek poczuła się lepiej w tym pokoju, nawet gdybym leżała pod kołdrą przez cały
dzień), zapytałam pielęgniarkę w rejestracji, czy czekają mnie dzisiaj jakieś badania. Nie
dostałam jeszcze od nikogo żadnych informacji i nie wiedziałam, czego się spodziewać po
dzisiejszym dniu. Pielęgniarka jak zwykle oskarżyła mnie o wygórowane oczekiwania,
przypomniała mi, że jestem w szpitalu, a nie w spa i mój los zależy od lekarzy, a nie od nich
ani nie ode mnie. Nie wiadomo natomiast, kiedy zjawi się lekarz, dlatego do piętnastej
powinnam zostać na oddziale.
Po przyjściu do pokoju próbowałam zająć się znowu rysowaniem albo czytaniem
książki, będąc już zwyczajnie znudzona bezczynnym leżeniem, ale zmęczenie nie opuszczało
mnie i czułam się paskudnie. Poza tym do naszego pokoju przyszła znowu ta pani z
sąsiedniego pokoju i zaczęła rozmawiać z Martiną i Janette, która nagle straciła
zainteresowanie gazetą. Zastanawiałam się, dlaczego Martina i Janette same nie poszły tym
razem do sąsiedniej sali, jako że również zostały tam zaproszone, o czym słyszałam wczoraj
na własne uszy, ale kiedy zaczęłam dochodzić do wniosków, pomyślałam, że lepiej nie będę
się nad tym zastanawiać.
W pewnym momencie pani Bergman chciała chyba wstać z łóżka i upuściła filiżankę,
która rozpadła się na kawałki na podłodze pomiędzy naszymi łóżkami, powodując nieznośny
hałas. Spojrzałam automatycznie na roztrzaskaną filiżankę, nie wiedząc, jak zareagować.
Prawie słyszałam milczące słowa starszej kobiety, które mówiły: „No, to teraz zobaczymy,
czy ta bezczelna młoda osoba jest w stanie chociaż pomóc biednej staruszce, która z całą
pewnością zasługuje na status uprzywilejowanej w społeczeństwie i która jest tak chora, że
ma problem z utrzymaniem w dłoni filiżanki, a co dopiero posprzątanie jej! Teraz naprawdę
się przekonamy, jak słuszne są napisy na jej Plakietce! Ha!”. To samo dało się słyszeć
również ze strony trzech pozostałych pań, które już podnosiły na mnie swój tryumfalny i
pełen inkryminacji wzrok.



  • Ojej! – zawołała pani Eleonora, łapiąc się teatralnie za głowę.

  • Pomóc pani? – zapytałam szybko, mając złe przeczucia. Chora emerytka podniosła
    wzrok i spojrzała na mnie tak, jakby właśnie przyłapała mnie na gorącym uczynku.

  • A co pani tak nagle zaczęła się mną przejmować? Wcześniej to trudno było pani
    pomóc nieść filiżankę takiej staruszce jak ja, a teraz chce mi pani pokazać, jaka to pani jest
    szlachetna? To jest czysta hipokryzja! Obrzydlistwo!
    Martina tymczasem podeszła do nas nagle szybkim krokiem. Zanim zdążyłam
    zdecydować się na jakąkolwiek odpowiedź czy działanie, ona klęczała już przy nas, zbierając
    gorączkowo większe odłamki porcelany i prosząc swoje koleżanki, żeby znalazły jej jakiś
    worek albo coś, do czego mogłaby je włożyć. Pani Janette podała jej jakiś worek i po chwili
    oznajmiła, że pójdzie poszukać jakiejś sprzątaczki, która mogłaby się tym zająć. Czując się
    napięta jak struna, siedząc na łóżku w bezruchu pod oskarżeńczym spojrzeniem starszej
    kobiety, przykucnęłam na podłodze i zaczęłam zbierać porcelanę razem z Martiną.

  • Co ty robisz?! – krzyknęła, kiedy tylko podniosłam pierwszy odłamek. – Teraz
    jeszcze będziesz mi przeszkadzać?!

  • Przepraszam, ja nie przeszkadzam – odpowiedziałam pospiesznie. – Ja chcę pomóc.
    Martina przewróciła oczami i zrobiła minę wyrażającą niewysłowione oburzenie.

Free download pdf