W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

się mną, jako bunt przeciwko bezwzględnie sprawiedliwemu regulaminowi szpitala i Prawu
Plakietkowemu.
Jakiś czas po obiedzie tego dnia czekała mnie ponadto inna nieprzyjemna
niespodzianka. Chociaż siedzenie w pokoju, a nawet na korytarzu, było udręką, okazało się,
że jednak może być jeszcze gorzej. Zostałam poinformowana nagle przez jedną z
pielęgniarek, że mam iść za nią na jakieś badanie. Poszłam więc, zabierając ze sobą (na
szczęście!) telefon komórkowy, jakby w bezpiecznym odruchu, i oczywiście wszystko inne
zostawiając w sali, jako że nie miałam nawet czasu pomyśleć o tym, czy mogłabym czegoś
potrzebować. Zostałam zaprowadzona w ekspresowym tempie do jakiejś odległej części
szpitala, do wypełnionej ludźmi sali, a raczej holu, który okazał się być ogromną
poczekalnią. Następnie pielęgniarka powiedziała mi, że mam tam poczekać na to badanie, a
potem ktoś przyprowadzi mnie z powrotem i poszła sobie, zostawiając mnie na pastwę tego
tłumu nieznajomych, którzy zdawali się być z innego świata.
Byłam ubrana w tak zwany strój szpitalny, to znaczy strój w gruncie rzeczy niewiele
różniący się od piżamy, bo wszyscy chodzili tak ubrani na oddziałach i było to po prostu
wygodne i dopasowane do potrzeb człowieka spędzającego cały dzień w sali chorych. Tu
jednak wszyscy byli ubrani normalnie, tak jak chodzą ubrani ludzie na ulicach, bo wszystko
wskazywało na to, że właśnie z ulicy tutaj przyszli i czekali właśnie na jakąś wizytę u
specjalisty w poradni przyszpitalnej, gdzieś pomiędzy pracą a domem albo pracą a
spotkaniem z przyjaciółmi. Biorąc do tego pod uwagę moją szkaradną Plakietkę, moje
niespodziewane pojawienie się tutaj i moją absolutną dezorientację, czułam się, jakbym
znajdowała się w świetle reflektorów, oświetlających zacięcie moją żałosny wizerunek.
Najgorsze było chyba jednak to, że nie wiedziałam, na co i na kogo czekam, kiedy się
doczekam i w ogóle, czego mogę się spodziewać. Jedyne, co wiedziałam, to, że jeśli sobie
stąd pójdę, zostanę natychmiast wydalona ze szpitala, prawdopodobnie z niepokojącym
zawiadomieniem do ponownej wizyty w Urzędzie Cywilnym i z funkcjonariuszami Służb
Nadzorczych stąpających mi po piętach. Ogarnęło mnie znowu wrażenie, że ktoś, kto miał
wykonać mi to tajemnicze badanie nie został w ogóle poinformowany o mojej obecności albo
przynajmniej udaje, że o mnie zapomniał, żeby napawać się moją wątpliwą umiejętnością
znoszenia niesprzyjających okoliczności.
Po około dwudziestu minutach, które przesiedziałam w jakimś kącie, starając się nie
pokazywać za bardzo swojej Plakietki, zorientowałam się, że coś zaczyna się dziać z moim
ciałem. Zaczęła mnie palić cała twarz, a w środku poczułam takie napięcie, jakbym nosiła w
sobie tykającą bombę. Jednocześnie byłam przekonana, że wszystkie moje myśli wypełzają
na zewnątrz bez mojego udziału i usłyszałam, jak jakaś pani mówiła do drugiej, zerkając na
mnie ostentacyjnie:



  • A tej Oli chyba się nie podoba, że musi tu czekać z innymi ludźmi. Myśli, że jak
    wygląda żałośnie, to powinna od razu być wpuszczona do lekarza.

  • Może ona jest ze szpitala – powiedziała druga. – Ale kogo to obchodzi? Na pewno
    nie jest z oddziału dla uprzywilejowanych, bo by się nią zajęli. A przede wszystkim jest za
    młoda i, z tego co widać na jej Plakietce, zupełnie zdrowa.

  • No właśnie, na pewno jest bardzo daleka od zdobycia żółtej opaski. Dziwię się, że
    kogoś z taką Plakietką w ogóle dopuszczają do usług publicznych. Popatrz na jej uwagi
    dodatkowe! To jest jakiś skandal!

Free download pdf