Od tej pory obie kobiety spoglądały na mnie nadzwyczaj często i nie były w tej
kwestii jedyne. Wkrótce stałam się obiektem zainteresowania całej sali, a w każdym razie na
pewno stało się to po interwencji, na którą zdecydowałam się, zauważając w pobliżu drzwi z
napisem USG i orientując się, że są to tutaj chyba jedyne drzwi, na których znajdował się
napis z nazwą jakiegoś badania zamiast tabliczki z godzinami przyjęć danego specjalisty.
Pomyślałam, że jest to moja jedyna szansa na uzyskanie jakichś informacji i przede
wszystkim sprowokowanie jakiegoś członka personelu medycznego do przypomnienia sobie
o mojej obecności. Albo raczej do uświadomienia mu, że przejrzałam ich niecne plany
polegające na symulowaniu mojego nieistnienia i nie zamierzam pozostawiać tego w strefie
nieoficjalnych domysłów i niedopowiedzeń.
Doczekałam się, aż ktoś wyszedł przez te drzwi na korytarz i sama do nich
podeszłam, czując na sobie tak intensywne spojrzenia, że miałam wrażenie, jakby ktoś
ciągnął mnie z tyłu za ubranie, próbując usilnie odsunąć mnie od tych drzwi i byłam niemal
pewna, że jeśli nie zadziałam szybko, ktoś naprawdę odsunie mnie od nich siłą albo
przynajmniej rzuci we mnie czymś od tyłu. Zapukałam więc szybko, błagając w duchu, żeby
nie było w środku żadnego pacjenta i otworzyłam delikatnie drzwi, nie czekając na
odpowiedź, bo byłam przekonana, że się nie doczekam, a jeśli nawet miałabym się doczekać,
ktoś prędzej chwyciłby mnie od tyłu niż pozwolił na tak spokojną, opanowaną i w pełni
jawną interwencję.
- Czy ja panią wołałam? – zapytała kobieta siedząca w środku za jakimś biurkiem i
spoglądająca na mnie srogim wzrokiem. - Przepraszam, ja chciałam tylko zapytać, czy mam mieć tu dzisiaj badanie, bo
zostałam przyprowadzona z oddziału... - Jeśli została pani przyprowadzona, to musi pani czekać – przerwała kobieta tonem
nieznoszącym sprzeciwu. – A nie wpychać się wszędzie, jakby cała ta przychodnia była do
pani dyspozycji! - Rozumiem, ja tylko chciałam się dowiedzieć, czy to tutaj i kiedy mogę się
spodziewać... - Czy pani nie widzi, ile ludzi czeka w kolejce?! – zawołał jakiś lekarz, który wyszedł
nagle z innego pomieszczenia w głębi sali. – Pani nie jest nawet uprzywilejowana, a próbuje
na nas pani wymusić pierwszeństwo! Co to jest, terroryzm?!
Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby miał się na mnie rzucić, gdybym spróbowała coś
jeszcze powiedzieć, wycofałam się więc posłusznie i stanęłam oko z oko z zatrważającym
tłumem ludzi, którzy zdążyli się już w pełni przekonać o słuszności moich opisów na
Plakietce. - Z jakiej racji wpycha się pani w kolejkę?! – krzyknął jakiś starszy mężczyzna,
wstając z krzesła i zbliżając się do mnie, tuż po tym, jak zamknęłam za sobą drzwi do
gabinetu USG. - Przepraszam, ja tylko chciałam o coś zapytać – odpowiedziałam błagalnym tonem.
- Zapytać to się pani może, kiedy przyjdzie pani kolej, a nie teraz! – zawołała z kolei
jakaś kobieta, siedząca gdzieś pośrodku oczekujących. - To jest manipulantka, nie widzicie?! – krzyknął ktoś jeszcze, wskazując
prawdopodobnie na moją Plakietkę.